Mnie denerwował zawsze nawet swoją obecnością na ekranie (wyjątek to rola w filmie "Rzeka bez powrotu", gdzie partnerowali mu Marilyn Monroe i Tommy Rettig). Prócz niego nie jest żle, ale najjaśniejszym punktem filmu J. Lee Thompsona jest zdecydowanie Grregory Peck. Zakończenie nie satysfakcjonuje. Cady ot tak się poddaje, a Bowden go oszczędza. Pod tym jednym względem druga adaptacja wypada lepiej.