Moge powiedziec ze film bardzo pozytywnie mnie zaskoczyl. Bardzo przyjemnie sie go ogladalo. Bardzo dobra rola Farrella i jeszcze lepsza Hoffmana:). Troche naciagana fabula ale mozna na to przymknac oko. Zakonczenie przewidywalne ale efekt koncowy bardzo przywoity.
film jak dla mnie sredni. fabula posuwa sie powoli do przodu, kilka watkow zupelnie niepotrzebnych. ale najbardziej rozaczarowalo mnie zakonczenie: jak harold mial umrzec, to wydawalo mi sie to logicznym rozwiazaniem - autorka ksiazki stoi ponad cala historia, jest rodzajem boga, ktory pisze zycie haroldowi. pozniej fabula robi mala pentelke, harold jednak nie ginie, dustin nie popiera pomyslu o utrzymaniu harolda przy zyciu - juz mysle, ze pisarka wroci do pomyslu ze smiercia - i tu wielkie rozczarowanie: harold zyje, koniec filmu. wydaje mi sie, ze film mialby wieksze przeslanie, gdyby glowny bohater zginal. rozumialbym powiesc napisana przez pisarke jako rozpiske zycia danej osoby, ktora niestety nie da sie zmienic. kazdy z nas ma jakies przeznaczenie, ktorego nie da sie oszukac lub zamienic. a przy obecnym zakonczeniu film nie mial dla mnie przeslania. a szkoda.
zgodzicie sie ze mna?
Wg. mnie film jest swietny. Przypomina mi film pt. garden state. Obydwa te filmy maja w sobie to cos dzieki czemu dla niektorych nie sa traktowane jak zwykle filmy.