Fabułę filmu można by streścić w dwóch zdaniach. O bohaterach, tj punkach żyjących, pijących, ćpających , grających i kochających się pod jednym dachem wiemy tyle, ile na ile pozwala nam na to obserwacja kilku dni/ tygodni (ciężko sprecyzować) ich życia. Tak więc portrety psychologiczne średnio głębokie, podobnie jak fabuła. Ale to nie szkodzi. Bo film jest genialnie wyreżyserowany. Szczątkowe dialogi i niezwykle naturalnie grający młodzi aktorzy (może nie aktorzy?) oraz genialna scenografia stanowią o niezwykłym realizmie tego obrazu. Strona audio wizualna jest po prostu niesamowita.
Można by rzec, że to przyrost formy nad treścią. Ale można by się zastanowić, czy potrzeba nam jakiejś dodatkowej treści, drugiego dna? To film o punkach w Australii i pokazuje nam punków w Australii. A jak ktoś chce wiedzieć więcej zawsze może obejrzeć dokument "We're Livin' on Dog Food" . A obejrzeć go można będzie na tegorocznym WFFie.