Film wielkiego Theo Angelopolusa to przemilczany, poetycki wgląd w pustkę emocjonalną człowieka, wspaniały fresk o ucieczce od szczęścia.
Film rozpoczyna się weselem (sugestywna acz nienachalna reżyseria daje wiele możliwości interpretacji dotyczących motywacji bohatera), po którym główny bohater definitywnie rozstaje się z rodziną, rzuca prace nauczyciela i jak co roku wyrusza objechać Grecję w poszukiwaniu kwiecistych łąk dla swoich pszczół. Pszczelarstwo to w jego rodzinie tradycja, jednak co roku czegoś mu ubywa. Coraz mniej przyjaciół wyrusza w tą samą wyprawę, coraz mniej ich mu zostaje, trudniej o kwiaty dla pszczół oraz o uczucia przed którymi bohater całe życie się wzbrania.
Piękne są tu zdjęcia brzydkiej Grecji. Ten słynący ze swojego uroku kraj fotografowany jest wczesną, szarą wiosną. Kamera nieśpiesznie i statycznie ogląda puste, skaliste plenery, szare, przygnębiające niebo, piętrzące sie w tle fabryczne kominy, budynki przemysłowe, odrapane kamienice. To, oraz żadka ale subtelna muzyka i wspaniała, smutna kreacja Mastroianniego daje nam film wysmakowany. Mało tu słów a treści nieskończenie wiele.
Otóż to, mimo że oglądałem z ang napisami i się tym faktem trochę meczylem, to nie było tak źle, bo dialogów faktycznie b. mało.
Sekwencja w kinie to chyba najpiękniejsza jaką do tej pory widziałem.
Polecam tego Pana jak najbardziej.
Pszczelarz i Pejzaż we mgle to chyba jedna z najleopszych filmów jakie do tej pory widziałem.
Pzdr.
Chciałabym bardzo obejrzeć ten film. Wie ktoś może gdzie można go znaleźć ? Byłabym wdzięczna.
Pozdrawiam
@Lusesita
Powiedz mi z którego Ty rejonu dolnośląskiego jesteś? Tak się bowiem składa, że facet mojej siostry ma siostre która tutaj niedaleko mieszka i studiuje we Wrocku. Dodatkowo zbieżność określeń "Lusesita".. Zastanawiam się od dłuższego czasu czy to nie Ty.. Jak możesz to odpisz mi na mojego maila (stev1989@gmail.com), żeby nie robić tutaj offtopa.
Pozdr
Niby z wszystkim wyżej napisanym się zgadzam a jednak..czuję się rozdarta przez ten film, bo wprawdzie całość było dość minimalistyczna, wyciszona, to ja po seansie zamiast pozostać w jakiejś zadumie, melancholijnym nastroju, cokolwiek, jestem zdenerwowana na ten film, na bohaterów, a rzadko mi się coś takiego zdarza, bo moja złość nie wynika z faktu, że Pszczelarz jest koszmarną produkcją, zmarnowanym czasem etc, nie mogę go ocenić nisko, to skąd ta frustracja? wydaje mi się, że najbradziej drażniła mnie kreacja tej dziewczyny...