Dobra, było kilka scen gdzie główna bohaterka widziała swoją koleżankę a potem nagle się okazywało, że to były jej urojenia (wizje)?! W pewnej chwili zacząłem się zastanawiać, czy nie cierpi ona na schizofrenie albo inna chorobę dwubiegunową. Twórcy filmu pozostawili to bez jakiegoś głębszego wyjaśnienia?!
Również mnie to zastanawia. Myślałem, że na koniec filmu okaże się, że Lily nie istnieje. Zastanawia mnie również te urojenia Lucy co do pocałunków z Lily, była o nią zazdrosna a jednocześnie ją pociągała ? Chyba sięgnę po książkę, może tam to bardziej wyjaśnili.
Ja miałem wrażenie, że główna bohaterka ma urojenia a przyjaciółka i fotograf w ogóle nie istnieją, są wytworem tylko jej wyobraźni, podobnie jak sędzina. Np scena z koleżanką z pracy, gdy ta przychodzi do niej i ukuciem się od kolca róży. To był wytwór jej wyobraźni. Zapewne to samo było, gdy przyjaciółka przyszła do niej. Mam wrażenie że panna zwariowała z wyobcowania i samotności. Sądziłem też, że policjanci przesłuchujący ją to lekarze psychiatrzy. Dziwny film. Podobnie jak Ty sądziłem, że ona choruje na schizofrenię.
Wydaje mi się, że to wynik traumy. Ona w pewnym momencie sama nie wiedziala czy ja w końcu zabiła czy nie, przez te wizje. Była zaskoczona, gdy okazało się, że to nie jest ciało jej koleżanki. Mogła być zaburzona. Za dużo przeszła i gdy poczuła się w końcu przy kimś sobą... hmm... jak bańka mydlana.