Kutz nie byłby sobą, gdyby nie przysłodził swojego bohatera do granic mdłości. Krystalicznie czysty Kwiatkowski walczy z komuchami. Sympatyczny jest, fakt i jaki uprzejmy, kulturalny, bohaterski, altruistyczny... błeee! Z polskich kinowych cwaniaczków wolę Czesia "konsula" Wiśniaka. 6/10
Czysty, ale i ma coś z szelmy. Powiedziałbym też, że jego inteligencki ethos błyszczy w porównaniu z prymitywami z UB. Nie jest bynajmniej grzeczny i idealny, początkowo przecież chciał zostawić sprawę uwięzionego chłopaka, choć obiecał jego matce pomoc. Dopiero Krysia go namówiła, by naprawdę jej pomógł. Od tej pory niejako dojrzewa do swojej "misji", która przestaje być tylko sztubacką zabawą w kotka i myszkę z UB: on widzi w tym ostatnią szansę obrony tzw. przyzwoitości wobec panoszącego się zła.
Kwiatkowski-podrywacz i kpiarz staje się tak słodki dopiero w drugiej połowie filmu. Na początku wcale nie ma zamiaru naprawiać świata.