Nigdy nie byłem fanem kina Quentina, Kill Bill był dla mnie tak żałosny i chory, że tylko wiernym fanom takiego "kina" mógłby się spodobać. Z kolei Pulp Fiction film który, musiałem obejrzeć zważywszy na wysoką ocenę filmu, jednak przez niechęć do Quentina zrobiłem to dopiero teraz. Po pół godzinie oglądania miałem ochotę wyłączyć bo nudy były jak flaki z olejem, totalny chrzan, jednak w miarę oglądania robiło się coraz ciekawiej i moja ocena dla tego filmu rosła ostatecznie skończywszy na 7/10. Film ciekawy, ciekawe dialogi i akcja, ale i tak wg. mnie chory, Quentin Tarantino to niezły psychol skoro lubi kręcić tylko filmy w których przekleństwo leci co drugie słowo i akcja ogranicza się do rozwalania sobie łbów. Film w reżyserii tegoż pana spodobał mi się, lecz nie uważam aby było to jakieś arcydzieło, na pewno nie jest to dla mnie film, który znajdował by się w TOP10 najlepszych filmów w historii, zwykły gangsterski film o zabijaniu, nie wiem skąd ta jego wysoka ocena, wiem jednak jedno, iż na pewno fani filmu zjadą po mnie jak po psie zarzucając na argumenty głębokie przesłania tegoż filmu i mówiąc jakiż to jestem głupi. Każdy ma swoje zdanie.
I właśnie na tym polega piękno tego filmu. Zrobiony z sercem, najpierw dla siebie, potem dla publiczności.
o Tarantino można powiedzieć wiele, ale faktem jest, że gość kocha kino. każdy jego film jest zrobiony solidnie, jest w nich pełno ukłonów w stronę klasyki, ale również i niedocenionej tandety, ich mocna treść świadczy tylko o tym, że kieruje się ją do dojrzalszych widzów. jasne, że PF to kino gangsterskie, ale nie byle jakie tylko na najwyższym poziomie, nie trzeba tego argumentować, bo do tej pory film zdobywa liczne uznania, a wg. krytyków zrewolucjonizował kinematografię. Co do kill billa, żeby go zrozumieć nie trzeba być wielkim fanem Tarantino, ale trzeba mieć znajomość kina wschodniego, jak ktoś dorastał na filmach np. Shaw Brothers, to nie ma takiej możliwości, żeby nie dał najwyższej noty Kill Bill'owi, bo jest on genialny i perfekcyjny w każdym calu.