Punisher: Strefa wojny

Punisher: War Zone
2008
6,1 23 tys. ocen
6,1 10 1 22719
5,1 14 krytyków
Punisher: Strefa wojny
powrót do forum filmu Punisher: Strefa wojny


Nie potrafię stwierdzić, który Punisher był najlepszy. Żadnemu nie udało się dorównać komiksowemu pierwowzorowi. Tym razem zawiódł scenariusz, napisany z myślą o analfabetach, wychowanych na grach komputerowych. W związku z tym felerem nawet wszechobecna brutalność i twardzielski, dobrze dobrany Punisher (Ray Stevenson, pamiętny Tytus Pullo z RZYMU) nie cieszą tak, jak powinni.

Fabuła ledwo trzyma się kupy, zbudowana jest z klisz drugoligowego kina sensacyjnego. Zawiera wiele elementów sprzecznych z duchem historii o Fanku Castle. Chociażby wzmianka o latach, jakie bohater spędził w seminarium ("ks. Castle" ?!?). Komiksowy Jigsaw nie był tępakiem, a najgroźniejszym przeciwnikiem bohatera (nie miał też debilnego brata, ale to szczegół). Castle nie załamałby się z żalu na grobie rodziny, nie miałby tylu wątpliwości odnośnie swej proifesji - przecież to chodząca maszyna do zabijania, a nie targany sprzecznościami Hamlet! Autor scenariusza nie zawierzył komiksom Gartha Ennisa, z których mógłby przecież czerpać całymi garściami. Tymczasem w filmie znalazła się tylko postać rosyjskiego mafioso Tiberu (z historii "The Slavers". Dodajmy, że kompletnie niewykorzystana i zepchnięta na margines, tak więc musimy wierzyć bohaterom na słowo, że to groźny psychopata. Zamiast inteligentnych historii ennisowskich scenarzysta prezentuje własne pomysły, wyprane z pomysłowości, takie jak wątek umęczonej wdowy i jej córeczki. Przykro patrzeć, jak Julie Benz męczy się w tej roli (szczęśliwie w serialu DEXTER może zagrać coś ambitniejszego).

Oczywiście film to nie tylko scenariusz, ale i charakteryzacja, kostiumy, muzyka, itp. Pod tym względem jest nieźle, starano się bowiem zachować klimat komiksu (zwłaszcza w jego najbrutalniejszej odmianie, serii MAX).

Warto czy nie warto? Moja odpowiedź na to pytanie jest bez znaczenia. Zainteresowani i tak sięgną po film, nawet gdyby wszystkie recenzje świata im odradzały. Jestem zresztą daleki od zniechęcania potencjalnych widzów. Można zobaczyć, czemu nie, ale nie należy spodziewać się arcydzieła. Punisher wciąż czeka na idealną ekranizację.

użytkownik usunięty
Vuzz

"Tym razem zawiódł scenariusz, napisany z myślą o analfabetach, wychowanych na grach komputerowych"


Amen.

ocenił(a) film na 10

"Tym razem zawiódł scenariusz, napisany z myślą o analfabetach, wychowanych na grach komputerowych"

Teraz przypierdzieliłeś bzdurą bo jest zupełnie odwrotnie. Nie chce nikogo dyskryminować ze względu na wiek, ale to właśnie młodzież która od najmłodszych lat klepała w klawisz nie rozumie tego filmu. Dzieciaki po 14 - 16 lat, a w porywach zdarza się że jeszcze 17 napalają sie na drogie efekty specjalne czego wynikiem są filmy w których 3/4 obrazu to grafika komputerowa ( Iron Man ; Spider Man 1, 2 ,3 ; Transformers ), a filmy proste takie jak War Zone są spuszczane w kilblu. A wy - po raz kolejny to powtarzam - nie czujecie klimatu kina lat 80. Lata 80 miały swój własny, bardzo brutalny klimat - to nie były już lata Brudnego Harrego, kolesi w białych rękawiczkach, facetów w dziwnych fryzurach itp. To czasy mięsa wołowego :)), sztucznej krwi, rzadkiej, ciemnoczerwonej farby i ślepych naboi. I tutaj odsyłam do takich filmów jak Robocop 1, Nieśmiertelny 1 no i oczywiście Pamięć Absolutna ( Total Recall ). A zwłaszcza do tego ostatniego, bo mimo że powstał już w 1990 to programowy film kina lat 80 - tylu nienormalnych, pokurwionych akcji, tępych dialogów, chorego klimatu, widocznych / " sztucznych " efektów specjalnych, gęsto scielącego sie trupa nie było w żadnym ( no może w niewielu ) poprzednim filmie a właśnie w tym filmie Paul Verhoeven pokazał na co go stać ucząc wspomniane wcześniej mięso wołowe latać i nikt nie może powiedzieć że to gówniany film.

Hannibal_Lecter_4

a moze dobry qpa i tyle a co ty wogole gadasz za bzdety: nie czujecie klimatu kina lat 80 -wez chlopie sie za siebie bo jest 2009 i gdzies ci pare lat zginelo

użytkownik usunięty
Hannibal_Lecter_4

"A wy - po raz kolejny to powtarzam - nie czujecie klimatu kina lat 80"

Yeah right... Wychowałem się na kinie lat 80-tych w erze VHS, uwielbiam kino lat 80-tych, a Punisher War Zone to dla mnie nadal gówno.

I Pamięć Absolutna i Robocop, i pierwszy Nieśmietelny i taki choćby pierwszy Terminator (wszystko w moich ulubionych, zajmują należne sobie miejsce na mojej półce z DVD) to dla mnie filmy genialne, zestawianie ich z takim gównem jak War Zone je po prostu obraża. Również Rambo I-III, Cobra czy Commando albo chocby mniej znany Showdown in Little Tokyo z Dolphem L. i Brandonem Lee to filmy do których chętnie wracam by się podelektowac klimatem tamtych lat, choć ani to ambitne ani żadne kino wysokich lotów. Również takie filmy Stevena Seagala jak "Szukając Sprawiedliwości", "Wygrać ze śmiercią", "Nico" czy "Liberator" lubię od czasu do czasu obejrzeć. I powiem tyle że to własnie Punisher z T. Jane do tamtych czasów bardzo ładnie nawiązywał i dlatego również posiadam go w kolekcji DVD jak i zalicza się do moich ulubionych filmów akcji.

A War Zone niniejszym spuszczam w kiblu i nie chcę mieć z nim więcej do czynienia :P

A War Zone niniejszym spuszczam w kiblu i nie chcę mieć z nim więcej do czynienia

I JA ROWNIEZ POZDRO

ocenił(a) film na 7
Vuzz

fakt. scenariusz zmarnowany, mozna tak doobry film stworzyc na podstawie samnych komiksow, za duzo tu wizji rezyserskiej za malo Punishera.

Ale co do doboru kostiumow, klimatow i aktorow chyle czolo. Szczegolnie postac Punishera- rewelacyjnie dobrany aktor! Micro, choc niewykorzystany jako komputerowy geniusz, tez spoko dobrany. Jigsaw zrobiony rowniez na dobrym poziomie.

Oby powstal nowy film z podobna kadra i klimatem ale innym scenariuszem. Ten komiks zasluguje na dobra adapatacje

stanio

Ale co do doboru kostiumow, klimatow i aktorow chyle czolo. Szczegolnie postac Punishera- rewelacyjnie dobrany aktor! Micro, choc niewykorzystany jako komputerowy geniusz, tez spoko dobrany. Jigsaw zrobiony rowniez na dobrym poziomie.

W zyciu nie widzialem takiego buronia jak punisher no muł wzechczasow wyglada jak by mial zatwardzenie he he a jego kostim to od death vadera wzieli i sciagli tylko helm

Jigsaw zrobiony rowniez na dobrym poziomie

ten koles to wogole kosmita i beztalencie a jego niby brat jest po prostu zenujacy zreszta obaj sa przydygani jak 100 kilo imadeł jak szli we czterech i podsakiwali to jak grupka niedodzialanych klaunow na srezynkach ,ogolnie w tym filme jest kilkanascie scen z ktorych ze smiechu nie moglem wyrobic i to tak dennych ze mialem ochote wylaczyc ale nie wytrwalem zeby sie posmiac i stwierdzic jednoznacznie ze ten film to nie powinien ujrzec swiatla dziennego

ocenił(a) film na 7
kilim5_2

komiksy pan chociaz czytales/ogladales?

stanio

niestety nie za krotki,za krotki,za krotki,za krotki,za krotki

ocenił(a) film na 7
kilim5_2

wiec raczej nie powinienes sie wypowiadac co do wygladu Punishera (:
a to ze za krotki..wiekszosc komiksow jest krotka. w Polsce wyszly bodaj 52 odcinki Punisher-ow w tym ponad 100 stronicowe Warzony (nie mowie tu o tych nowych komiksach o punisherze tylko tych z poczatku lat 90-tych)

stanio

chodzilo mi ze tekst za krotki a w tym filmie punisher wygladal jak blazen z glupia mina , ulizana glowa i podkrazonymi galami

ocenił(a) film na 6
Vuzz


Proszę, proszę, rozgorzała dyskusja, której ani się nie spodziewałem, wystukując na klawiaturze swoje spostrzeżenia po obejrzeniu filmu. Jak widzę, znaleźli się zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy mojej "teorii kiepskiego scenariusza". Oczywiście z większą przyjemnością czytam wpisy tych pierwszych, gdyż któż nie lubi, jak się z nim zgadzają?

Natomiast odnośnie pretensji, najdobitniej wyrażonej przez Hannibala (w gniewie użył nawet nieparlamentarnego zwrotu "pierdzielić głupoty"): Otóż bynajmniej nie dyskryminuję kina lat 80., sam darzę je sporym sentymentem (lata mojej młodości...), zaś wymienione przez Hannibala tytuły (np. TOTAL RECALL Verhoevena) uważam za wybitne. Niemniej oprócz dużej dozy przemocy posiadają one świetny scenariusz, dlatego też nie są reprezentatywne dla tego, co można by nazwać szlachetną prostotą kina akcji lat 80 (i której tak dzielnie broni Hannibal). Ją również cenię i nie przyszłoby mi do głowy mieszać z błotem np. filmów z Dolphem Lundgrenem za to, że pozbawione są większych ambicji.

Do Punishera ma się jednak pretensję. Po pierwsze, jest to ekranizacja komiksu, którego fabuła prezentowała co najmniej przyzwoity poziom (a gdy brali się do niej tacy tekściarze, jak Mike Baron czy Garth Ennis, było jeszcze lepiej). Dlatego tak razi banał w filmie. Po drugie, Punishera w stylu lat 80. już przerabialiśmy w 1989 roku i właśnie przy filmie z Lundgrenem można mówić o "szlachetnej prostocie". Zaś panowie Arthur Marcum i Nick Santora, podpisani pod scenariuszem WAR ZONE, popełnili zwykłe prostactwo. Jest to subtelna różnica.

Vuzz

Powiem tylko tyle, że po obejżeniu wersji z 1989 z D.Lundgrenem coś w mojej duszy zagrało i to było coś czego brakuje w wersji z 2004, o najnowszym nie zamierzam się wypowiadać gdyż dla mnie nie jest opowieścią o Punisherze tylko kolejnym filmem typu Hitman czy inny typowy film akcji, oczywiście nie wypowiem się źle o Hitmanie;)
W Punisherze nie chodzi o akcje, czy ktoś wie kim jest Punisher??
pisząc maszyna do zabijania ma się mylne pojęcie kim był i jakie było prawdziwe przeznaczenia Franka!!! tak jak twórcę komiksu tak i reżyserów nowej wersji poniosła za bardzo fantazja, twórców komiksów rozumiem, ponieważ chcą dalej kontunuować walkę bohatera ze złem, no może nie do końca;) Prawdziwy film o Punim napisało by tak naprawdę życie! Punisher jest człowiekiem który wymierza sprawiedliwość tam gdzie powinna być wymierzona i karzę tych którzy powinni być ukarani ale niestety sprawiedliwość ich nie dościga, niektórzy mają układy i kasę a niektórych nawet nie łapią bo np.policja woli zająć się jakimś zastraszonym obywatelem któremu podwinęła się noga lub był głodny i ukradł kawałek kiełbasy, a bandytów się boją i wolą trzymać się od nich z daleka:) są oczywiście akcje, ale są one na pokaz! wtedy wkracza Punisher i wymierza sprawiedliwość! nie tylko mafi, wszystkim i bandytom i politykom, mężom alkocholikom którzy maltretują swoje żony a policja nic z tym nie robi, robi dopiero wtedy kiedy jest już za późno i żona albo jest kaleką albo nie żyje!!! Punisher jest tam gdzie nie ma sprawiedliwości!!! jest tam gdzie jest potrzebny!! Punisher siedzi w ukryciu i czyta prasę i wiadomości i jak tylko widzi, że ktoś umknął wymiarowi sprawiedliwości bądż został osądzony nie jak morderca jak zasługiwał lecz jak złodziej zapałek z kiosku wtedy wkracza!! i takiego Punishera wszyscy chcą!!!

użytkownik usunięty
Vuzz

Wow - myślisz, że jak przeczytałeś parę komiksów i obejrzałeś 3 Punishery to znasz się na tym co stanowi dobry scenariusz dla ekranizacji komiksowych.

Jesteś w błędzie, a świadczy o tym fakt, że nie wiesz, który Punisher jest najlepszy. Oczywiście War Zone! Ponieważ błędy jakie w jego fabule popełniono nie wynikały z kiepskiego scenariusza tylko z małego aspektu uczłowieczenia głównego bohatera na siłę, przez twórców filmu. Ale jest to jedynie kwestia gustu. Mnie to też osobiście nie podeszło ale to nie znaczy że scenariusz był zły.

Sam fakt wplecenia kilkunastu motywów z komiksów Gartha Ennisa do fabuły jest dostatecznie adekwatne.

Punisher z 1989 roku, który stawiam na drugim miejscu, miał fabułę kompletnie wyssaną z palca i niepopartą komiksami.

A ta pseudo komedia z 2004 jest najgorszym amerykańskim kiczem jaki wychodzi z hołyłód. Tomas Jane od 2001 roku nie zagrał w żadnym naprawdę dobrym filmie - ten koleś ma najgorszą złą passę w USA. No i John Travolta nigdy nie powinien grać czarnych charakterów bo jest niewiarygodnie żałosny w takich rolach, ale to inna kwestia.

Właśnie brutalność, Ray Stevenson, charakteryzacja Westa i psychopatyczny braciszek [pamiętny Tooms z X-files] Doug Hutchison ratują ten film. To, że Hutchison jest pomysłem oryginalnym nie powinno być od razu powodem do dyskryminacji tej postaci.

Jasne, że twórcy trzymali za dużo srok za ogon, w końcu połączyli w jednym filmie "człowieczeństwo" Castel'a, postać Micro, postać Jigsaw, postacie od Ennisa: Maginty Pittsy, Soap, Cristu i Tiberiu, Budiansky, Ink oraz masę gangsterów na mięso armatnie kładące się pokotem pod ostrzałem z wojskowego uzbrojenia Franka.

Ale w żaden sposób nie jest to prostactwo tylko właśnie skomplikowanie fabuły, do poziomu który tylko garstka może docenić.

Gdyby tylko zmienili fakt, że Frank zabił przez przypadek agenta FBI i zapragnął odejść i zostawić swą krucjatę ale postanowił wrócić bo Julie Benz i Micro, na fakt, że tylko szukał pretekstu, by wrócić bo jest zimnym psychopatą, który wynalazł idealny system usprawiedliwiania masowych mordów oraz gdyby wydłużyli film o 30 min, by dać czas na rozwój poszczególnych postaci [no i gdyby lepiej dobrali muzykę] - to byłby to naprawdę wybitny film, tylko musieliby jeszcze jakoś wsadzić tam Julie Benz.

W końcu scena gdy Jigsaw rekrutuje talent uliczny z flagą USA w tle jest genialna.

Podsumowując nie widzę w twojej opinii merytorycznego sensu.

Aha i Frank Caslte był według komiksów w seminarium zanim się ożenił - tak żebyś wiedział.