Jako fan SF, który przełknął nawet Star Treka (na chwile stanal w gardle, ale zmogłem), czuje sie dobity "Pchaczem". Sceny bez dubli, beznadziejne aktorstwo i reżyseria daja w efekcie spektakl, ktory rozpoczyna w tym roku sezon kina letniego, wakacyjno-odmóżdżającego. Nie skomentuje już sztucznej zawiłej, niemożliwej wprost do rozszyfrowania intrygi, przy której tworzeniu scenarzysta na pewno popadł w onanistyczny zachwyt. Po prostu szkoda słów.