Podstawą każdej istniejącej religii na świecie jest jedno - wiara. Wiara w boga lub bogów, którzy są istotami niezwykłymi, daleko im do ludzkich słabości i ograniczeń.. Wiara ta jest tak potężna,że nie tylko może "góry przenosić" jak czytam w Nowym Testamencie, ale także w pewien sposób warunkuje nasze istnienie. Człowiek który nie ma wiary jest słaby, nie ma w nikim ani niczym oparcia....
Właśnie ten problem, a nie kwestia istnienia Boga, jest poruszony w drugim filmie Jonasa McCorda.
Jerozolima, rok 2000. Pani archeolog Sharon Golban zostaje wezwana na zaplecze sklepu, gdzie robotnicy wykopujący piwnicę trafili na tajemniczy grobowiec. Sharon razem z ekipą pomocników znajduje tajemniczy szkielet..... Szczątki, jak się dowiaduje pochodzą z czasów Poncjusza Piłata i noszą ślady ukrzyżowania....
Na miejsce badań, z polecenia samego Watykanu wyrusza ojciec Matt gutierez, człowiek ogromnej wiary i były agent wywiadu wojskowego.
W Jerozolimie, którą można nazwać religijnym tyglem, zaczyna być niespokojnie. Każda ze stron, reprezentująca inną narodowość czy wiarę chce jak najbardziej skorzystać na dokonanym odkryciu. Choćby za cenę życia Sharon i ojca Matta...
Rozpoczyna się wyścig z czasem - kto pierwszy zdobędzie dowód potwierdzający iż są to szczątki Chrystusa lub wykluczający taką możliwość - a stawka w nim jest bardzo wysoka.....
Ojciec Matt przeżywa prawdziwy kryzys tożsamości. Przez to odkrycie zakwesitonowane są jego dotychczasowe wartości, punkty odniesienia, z których przez całe życie korzystał....
Na szczęście jego wiara okazuje się na tyle silna, że jest w stnaie wyjść z próby zwycięsko. Natomiast jego serdeczny przyjaciel , o. Lavelle traci wiarę i ufność w to co do tej pory było dla niego najważniejsze i ginie w paszczy szaleństwa.....
Rozwiązanie intrygi -dość ciekawej choć mało dynamicznej - jest przewidywalne, w końcu flm opowiada prawdopodobną historię, a mimo to "Pytanie do Boga" jest jedną z bardziej interesujących i ambitnych kinowych pozycji. Akcja dość mozolna i powolna trochę nuży - film jest dość długi i po godzinie ma się już dość wątpliwości o. Gutiereza i nerwowych ambicjonalych zachowań Sharon. Niemniej jednak tuż przed samym końcem akcja zdecydownaie przyspiesza tępa. Pojawia się nawet wątek kryminalny. Niestety zakończenie nie dość że przewidywalne jest lukrowane. Dobrzy wygrali, źli przegrali... Dobrze że chociaż nieśmiało rodząca się sympatia między księdzem a panią archeolog nie przeradza się w nic więcej.....Wtedy kicz byłby nieunikniony...
"Pytanie do Boga" to nie tylko film poruszający kwestię osobistej wiary w byt, ale i miejsca religii we współczesnym świecie. W pewnym momencie staje się ona kartą przetargową w prywatnych interesach narodowości, ato bardzo zły znak. Jest też, choć dość tendencyjnie skrytykowany kościół katolicki, który uzurpuje sobie prawo do posiadania monopolu na prawdę. Ale i z nim "rozprawia" się poprzez głównego bohatera "bezosobowy " autor....
Piękne zdjęcia i zaprojektowana przez Allana Starskiego scenografia są zdecydowanie największym atutem filmu. Dzięki nim możemy posamkować nieco jerozolimskiej egzotyki, wniknąć na chwilę w klimat gorący, nieco tropikalny i dla nas - zupełnie nieznany....
Może z tego właśnie powodu - gorąca obsada nie wypadła rewelacyjnie. Najlepszy jest sir Derek Jacobi, który gra księdza Lavelle, człowieka małej wiary, który łatwo ją traci w obliczu - w gruncie rzeczy - niepewnych faktów...
Wspaniale odegrana scena szlaeństwa jest rpawdziwą gratką dla widza.
Antonio Banderas, do któego przyznam się mam słabość, zachwycający nie jest. Jego psotać jest jakby płaska, dylematy nie przekonywujące....Nie wiem dlaczego, ale jego postać jest zupełenie płytka jeśli chodzi o problemy wiary i etyki. Jest dowcipny,nieco beztroski, ale nie przeżywjący prawdziwie głęboki kryzys...
Czy film rzeczywiście dopowada na pytania o wiarę? Tak, choć nieco mechanicznie i sztampowo - ksiądz Lavelle zbyt ostenacyjnie traci wiarę i rozum.... Najważniejszą sceną i jaby dopełnienm całych rozważań jest zacytowany fragment Nowego Testamentu "błogosłwieni ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli"...I tak jest w istocie nie trudno wierzyć w obliczu namacalnych niemal dowodów. Prawdziwą sztuką jest właśnie wiara w coś nieokreślonego i neodgadnionego, gdyż właśnie ta ufność jest integralnym elementem człowieczeństwa, ludzkiej natury...