Chyba jeszcze nikt nie nakręcił dobrego Quo Vadis. Wersja amerykańska była denna: Ligia wyglądała jak transwestyta, a Winnicjusz był za stary i paskudny. No i teraz "nasz" Quo Vadis: koszmar i rozczarowanie. Deląg i Mielcarz nie potrafią w ogóle grać ( jedyną dobrą rolę w swjej karierze Deląg zagrał w jakiejś telenoweli chyba na Polsacie, coś jak "Czułość i kłamstwa", gdzie grał zarozumiałego palanta, czyli takiego jakim jest naprawdę).Linda ani mnie ziębił ani grzał, ale na koniu wyglądał beznadziejnie. Podobali mi się jedynie Bajor, Trela i Wagner.Co do "historyczności" pomijam Koloseum w czasach Nerona( Koloseum zbudowali Flawiusze, otwarcie było w 80 roku, a Neron nie żył od 68r.), ale płonące marmury podczas pożaru Rzymu? A scena na arenie, gdy lwy rozszarpują chrześcijan i jeden z lwów podbiega do matki, wyszarpuje jej dziecko , by je rozszarpać, chyba miała wzruszyć albo przerazić, ale mnie bardzo, ale to bardzo rozśmieszyła. Dawno już nie widziałam takiego gniota i kiczu. A o co chodzi w zakończeniu? Nie kumam.