Katastrofalne dialogi. Co to w ogóle było? Nie to wiersz, ni to proza, stylizowane dodatkowo na XVIII-wieczny polski. Nie dało się tego słuchać. Do tego wszystko przeplatane patosem i sztuczne. Chociaż reszta (scenografia, stroje) i tak była dużo gorsza niż w amerykańskiej wersji z 1951, to gdyby te nieszczęsne dialogi były mniej irytujące dałoby się to obejrzeć.
Mam w domu bardzo starą książkę Quo Vadis i powiem, że byłam całkowicie zaskoczona oglądając film - niemal każde słowo, było wyrwane żywcem z książki. W życiu nie widziałam tak dokładnej ekranizacji, wszystko było robione jakby dosłownie z Quo Vadis w ręce. Jednak gdy wymieniłam się spostrzeżeniami ze znajomą, okazało się, że ona nic takiego nie zauważyła, więc sądzę, że mamy różne wersje, bo dla mnie było to całkowicie widoczne :) Ogólnie film spodobał mi się, spodziewałam się kiczowatego chłamu, a tu takie miłe zaskoczenie :)
Dokladnie, dialogi byly w 90% wziete 1:1 z ksiazki wiec narzekanie na nie mowi tylko o tym jak niepowaznaa jest osoba je krytykujaca, ktora najwyrazniej nigdy nie miala ksiazki w rekach.
Nie sztuką jest powtórzyć to co napisał Pan Sienkiewicz. Sztuką jest wypowiedzieć te słowa z emocjami i sercem a nie recytując, jak dzieci w przedszkolu.