Nie odpowiada mi przesłanie p. Kawalerowicza o "nadejściu lepszego świata". Bardzo europocentryczna i naiwna interpretacja dziejów. (Zwłaszcza po wczorajszych wydarzeniach w USA trudno o jego obronę.) Po pierwsze Rzym nie upadł przez chrześcijaństwo. Po drugie przez prawie dwa tysiące lat po Jezusie chrześcijańska Europa eksportowała światu niewolnictwo, wojny światowe, rzezie i prześladowania religijne. Po trzecie dla wyznawców buddyzmu i w ogóle narodów azjatyckich to wydarzenie sprzed 2001 lat niewiele chyba znaczy... Inna sprawa, jak p. Kawalerowicz, oczywisty nie-chrześcijanin (o ile wiem niewierzący) może z przekonaniem mówić o przesłaniu opowieści o św. Piotrze czy Jezusie?
good point
Trafne spostrzeżenie...
Cała ta metafora ze współczesnym Rzymem to jest horror... Co to ma w ogóle znaczyć? Może niech ktoś się doszuka w tym jakiegoś naprawdę głęboko ukrytego sensu, bo nie chce mi się wierzyć, że Kawalerowicz się takimi banałami wysługuje... Chrześcijaństwo = lepszy świat? Przepraszam bardzo?... Bardzo dobrze skomentował to Kris. Wyrazy poparcia.