PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1311}
5,5 64 tys. ocen
5,5 10 1 63903
3,6 37 krytyków
Quo vadis
powrót do forum filmu Quo vadis

Świetna ekranizacja prozy Sienkiewicza
Paulina


Jakiś czas temu obejrzałam film pt. "Quo vadis". Film nakręcony przez Jerzego Kawalerowicza, jednego z najwybitniejszych, powojennych twórców filmowych. W swoim dorobku ma mnóstwo pięknych filmów, np. "Faraon" czy "Matka Joanna od aniołów". Jego twórczość jest obficie nagradzana. I tak np.: w 1984 roku dostał nagrodę Grand Prix za film "Austeria", który okazał się najlepszym filmem na FPFF w Gdyni, a w 1978 roku Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera za film "Śmierć prezydenta". Jego filmy zarówno śmieszą, jak i wzruszają oglądającą publiczność.

Ostatnim filmem Jerzego Kawalerowicza jest "Quo vadis". To świetna ekranizacja książki Henryka Sienkiewicza pod tym samym tytułem. Są między nimi małe różnice, np.: w powieści najważniejszym motywem była miłość Ligii i Winicjusza, natomiast w filmie ten wątek zszedł na drugi plan, a bardziej została wyeksponowana postać Petroniusza, który był pomiędzy dobrem a złem.

Muzyka do filmu jest po prostu rewelacyjna. Piękne utwory skomponowane przez Jana A.P. Kaczmarka, a wykonane przez Fiolkę, Małgorzatę Walewską i Michała Bajora były warte zwrócenia uwagi.

Miałabym pewne zastrzeżenia, co do aktorów, a mianowicie nie podobała mi się gra Michała Bajora - filmowego Nerona. W tej roli obsadziłabym Daniela Olbrychskiego. Magda Mielcarz, która zagrała Ligię i Paweł Deląg - filmowy Winicjusz, byli świetni i uważam, że reżyser trafnie zadecydował o ich wystąpieniu. Taki same odczucia mam, co do roli Petroniusza zagranego przez Bogusława Lindę, który wykazał się wewnętrzną siłą i spokojem duszy.

Moje wrażenia po obejrzeniu filmu: ekranizacja bardzo mi się podobała, chociaż w scenie palenia Rzymu widoczne były efekty komputerowe. Zwróciłam uwagę przede wszystkim na zachowanie chrześcijan, którzy z godnością i czcią przyjmowali swój wyrok, uważając, że taka była wola boża.


Superprodukcje coraz bliżej "super"
A. Grodecki


Film Jerzego Kawalerowicza zdecydowanie różni się na korzyść od adaptacji ostatniej cegiełki Trylogii - "Ogniem i mieczem". O ile w przypadku dzieła Jerzego Hoffmana nikt znaczący nie miał odwagi przyznać, że film jest po prostu kiepski, czego ukoronowaniem była totalna klęska aktorska supergwiazdy Izabelli Scorupco, o tyle z "Quo vadis" jest całkiem nieźle. Oczywiście aktorom najmłodszego pokolenia brakuje jeszcze kunsztu jaki prezentują bardziej doświadczeni koledzy, ale jest to raczej wina reżysera i scenarzysty. Film jest bowiem zbyt wolny i nudny w pierwszej połowie, ubarwiony jedynie osobami bohaterów, przez co trudny dla aktorów. Można zaryzykować wręcz stwierdzenie, że nic się nie dzieje. Przyspieszenie akcji w drugiej części rekompensuje straty.

Doskonała gra Bogusława Lindy, Michała Bajora i Jerzego Treli. Pozostałym również można pogratulować. Ogólnie aktorzy są bardzo celnie przyporządkowani rolom.

Pod względem technicznym - ujdzie. Jesteśmy już przyzwyczajeni do perfekcji "made in Hollywood" i razi widok malowanego tła w głębi ulicy, czy halogenowego oświetlenia twarzy aktorów w grocie, gdzie płoną pochodnie. Skądinąd wiadomo też, że lwy nie zabijają gryząc w łydki.

Pochwała dla reżysera i scenarzysty za wierne oddanie treści dzieła Sienkiewicza bez najmniejszej szkody dla filmu, co niestety zupełnie nie udało się w "Ogniem i mieczem".

Zaskakujące i również bardzo udane zakończenie "z przesłaniem". Warto zobaczyć, polecam!