Moi znajomi postanowili wybrać się do kina na niezobowiązujący i mniej ambitny film.
Okej, miałam darmowy bilet do Cinema City, stwierdziłam: i tak nic nie stracę. I poszłam.
Niestety, przeliczyłam się. Straciłam mnóstwo cennego czasu.
Nie ma w tym nic złego, jeżeli film jest trochę mniej ambitny. Nie ma nic złego w kinie
familijnym, niezmuszającym do refleksji. I w końcu nie ma nic złego w lekkich
komediach. Tylko że ten film nie miał ŻADNYCH ambicji i w sumie nie wiem do jakiej
grupy wiekowej był skierowany. Do nastolatków? Cóż, zdaje mi się, że nawet nastolatek
wyjdzie z sali kinowej zażenowany (dowcipy o "fiutkach przed twarzą" nie są wcale
śmieszne). Dorośli? Chyba tylko dla niewyżytych samców wracających z budowy, którzy
chętnie posłuchają wywodów głównego bohatera, jak to będzie rżnął dziewkę jak rasowy
ogier.
Wyszłam ze znajomymi z seansu i nikt nie powiedział słowa o filmie, dopóki ktoś nie
spytał. Odpowiedź? "To były najgorzej wydane pieniądze od... bardzo dawna".
Ta komedia nie była lekka. To było bardzo ciężkostrawne danie. Trudno TO COŚ nawet
nazwać komedią, bo to nawet nie było śmieszne (nie licząc może żartu z niewidomym
mężem pani sprzedającej mieszkania - to przynajmniej nie było żenujące). Polecam film
fanom koneserom gatunku "żenada", tj. oddanym fanom "American Pie". Choć szarlotka
miejscami wywoływała uśmiech. "Raj na ziemi" - nie bardzo.
Rozumiem zę chciałas wybrac sie do kina na "kina na niezobowiązujący i mniej ambitny film" a dostałaś coś bardziej ambitnego i dlatego wylewasz pomyje?
Nie, chciałam wybrać się na film mniej ambitny, a dostałam film bez żadnych, nawet najmniejszych ambicji.
Patrzeć na co się chodzi. JAK? Mam obejrzeć wpierw ten film online? Bo zwiastun mówi jednak o komedii - może niższych lotów, ale jednak komedii. Skąd miałam wiedzieć, że ta "komedia" nie wzniesie się nawet ponad próg?
A opisów nigdy nie czytam, bo co to za frajda potem z oglądania?
Twój czas musi być mało cenny, skoro próbujesz mnie tu sprowokować.
Idź odrób lekcje, święta nie będą trwać wiecznie.
Zwiastuny? Helloł? Po zwiastunie było doskonale widać czego można się po ty filmie spodziewać. To miał być lekki film i był lekki. Chcesz ambicje? Refleksje? Pieniądze to nie wszystko, wystarczy spojrzeć na brata głównego bohatera i jego żonę. Widzisz? Wystarczy lekko pomyśleć nad lekkim filmem. Penis cię szokuje? W życiu nie widziałaś takowego na oczy czy co? Przewrażliwiona jestes i tyle.
Nie, penis mnie nie szokuje. Myślę, że doskonale wiesz, co miałam na myśli pisząc swoją wypowiedź.
Hej, ludzie, ja akceptuję, że macie inne zdanie od mojego. Tylko zaakceptujcie moje zdanie i nie wmawiajcie mi Bóg wie jakich głupot, że film był "lekki" (jeśli obraz jest niesmaczny, to jak ma być "lekki"?), że po zwiastunie było widać, jaki to typ filmu (nie, nie było - nigdzie nie widziałam zapowiedzi chyba dwudziestominutowego monologu o "okrutnym rżnięciu"). W sumie zwiastun był raczej przyjemny, np. żart o hipisach, którego w filmie wcale nie było. Nawet to niewinne polecenie przy dojeniu kozy: "obciągnij". Nie chodzi o refleksje, ja naprawdę lubię niezobowiązujący humor, nawet ten z podtekstem seksualnym - sama zazwyczaj sypię takimi żartami, które nie każdego śmieszą. Tylko że mnie nie bawi wyżej wspomniany monolog o dymaniu, ani budzenie się z fujarą przed twarzą. Nie, nie i jeszcze raz nie. Żart powinien bawić, a nie wzbudzać zażenowanie i niesmak.
Mówię tylko, że widziały gały co brały, a monolog trwał najwyżej 3 minuty czyli o najmniej o 2 za długo, napisalam, ze była to żenująca scena, ale nie cały film byl taki. Jak oceniasz film przez pryzmay 3 najgorszych minut to gratuluję.
Właśnie to kompletne niedostosowanie mieszczuchów do warunków komuny, no i postać założyciela.
Widzę, że mamy zgoła odmienne poczucie humoru. Oczekiwałam, że wymienisz mi jakieś śmieszne sceny, śmieszne dialogi, gagi itp. No ale jak, skoro ich nie było?
Mnie osobiście nie bawi żonka, która idealnie dostosowała się do warunków, a od małżeństwa i zaufania więcej dla niej znaczyła banda porąbańców i (ugh!) znaczenie terenu. A niedostosowanie męża ograniczało się do wina z łonowcami, fiutkami przed twarzą, niemowlęcia z łożyskiem i wielkiej muchy. Chyba pęknę ze śmiechu.
A postać założyciela? Ach, tak znał na pamięć nazwiska wszystkich swoich przyjaciół i nie omieszkał jednocześnie wszystkim o tym przypominać. Boki zrywać!
Nadal twierdzę, że większość scen była po prostu okrutnie żenująca.
Za dużo napisałaś nie chce mi sie czytać a co do kina to i tak chodze bardzo często a wole wydać głupie 11 zł i obejrzec w kinie niz w domu gdzie wszystko wokół rozprasza :D
Jak dla mnie, dało się przetrawić jako lekkie kino po obiedzie...ale fakt, te monologi głównego bohatera to straszna hała. Kto to napisał? no i raczej nie wiele śmiechu przyniósł ten seans.
Film nie był taki zły, widziałem gorsze. Przemowa głównego bohatera przed lustrem "żenua" ale było kilka zabawnych scen. Nie żałuję, że poszedłem do kina na ten film może dlatego, że za bilety zapłaciłem po 15 zł :)