ale z ciebie wystrzałowa dziewucha... wystrzałowa dziewucha... wystrzałowa dziewucha...
pozdrowienia. ja męża zaciągnęłam na to do kina dwa razy, a teraz czekam na dvd :) będzie do mojej kolekcji dvd disneya
Nie mogę uwierzyć, jak niektórzy cieszą się, że wciska się im reklamę podczas oglądania filmu. I to jeszcze tak jawnie, bo ta scena nie wnosiła niczego do fabuły filmu.
Motyw z Oreo potraktowałem bardziej jako wykorzystanie elementu popkultury niż kryptoreklamę. Coś jak Andy Warhol, te sprawy.
jakby tak zastanawiać się nad wszystkimi kryptoreklamami z bajek to można stracić połowę frajdy z oglądania, ten motyw chyba ma śmieszyć, spełnia rolę :P
I to jest właśnie przerażające, że reklama, której np. w telewizji staramy się unikać, jest nam chamsko wciskana podczas seansu w kinie. Umysł jeszcze bardziej ją przyswaja, bo nie jest do niej negatywnie nastawiony – i jeszcze sprawia to nam przyjemność!
masz dużo racji, ale to też zależy od nastawienia, tz widz wbrew pozorom nie jest głupi i zdaje sobie sprawę że to sprytne wciskanie reklamy, ale raczej nic na to nie poradzi więc ignoruje podteks
chodzi mi o to że ci wszyscy specjaliści od reklamy myślą, że ludzi można potraktować jak szarą masę, której umiejętnie można przemycić w podświadomość wszystko co chcą odpowiednimi technikami, zmanipulować delikatnie umysł itd ale moim zdaniem się mylą, bo to zależy od indywidualnego odbioru
Zgadza się, ale dotyczy to tylko świadomych konsumentów, którzy znają mechanizmy reklamy. Młody umysł dziecka jest podatny na takie przekazy i chłonie je jak gąbka.
Ja tam wolę reklamę wplecioną do filmu niż przerywająca film. W polskich filmach nie ma kryptoreklamy i czasami właśnie to jest wkurzające. Kiedy np. na półce sklepowej produkty stoją poodwracane tyłem. A samochody mają pozdejmowane, albo zaklejone znaczki marki.
Jeśli chodzi o scenę z "oreo" to raczej te ciasteczka nie wymagają dodatkowej reklamy w USA :) są tam baaaardzo popularne, jak ktoś już napisał wyżej - jest to element kulturowy :) Tak jak u nas... hmm... nie wiem... krówki?:)
O rany boskie, wiedziałam, że się ktoś przyczepi ;P Dobrze, że jesteś taki szczegółowy ;D
To nie czepianie się, tylko zwrócenie uwagi na problem lokowania produktu w filmach dla dzieci.
To nie tak. Produkt nawet najbardziej znany i popularny, wymaga reklamy. Ciągłej. Fachowcy od tego to wiedzą, inaczej Coca-Cola nie wydawała by rok rocznie miliardów dolarów na reklamę.
Gdy byłam w kinie i usłyszałam to Oreo to przez kilka miesięcy to sobie śpiewałam aż rodzice zaczeli się o mnie bać :D