Trochę to dziwne, że... czytając książkę odnosi się wrażenie, że Gray Grantham to biały mężczyzna. Tymczasem w filmie oglądamy Denzela Washingtona !?
Szczególnie jest to dziwne, że w jednej z ostatnich "scen" w książce Darby mówi Grayowi że ma blade łydki... (czarnoskóremu mężczyźnie chyba by tego nie powiedziała)....
Film to film a książka to książka .Zresztą dla Hollywood film gdzie współpracuje czarny z białym lepiej wygląda
Dokładnie, na dodatek w pewnym momencie, kiedy Grantham spotyka się z Clevem mówi takie słowa: "Staramy się nie rzucać w oczy, zgadza się? Spotykam się z osobą zatrudnioną w Białym Domu, która przekazuje mi tajemnice państwowe grubego kalibru. Powiedz mi, Cleve, czy nie uważasz, że jako biały rzucam się jednak w oczy?" Tutaj konkretnie jest opisane, że jednak dziennikarz to biały mężczyzna, wiele filmów na podstawie książek kłóci się ze szczegółami z książek. Filmu jeszcze nie oglądałam, ale zamierzam;)
Podobnie jest w przypadku Ławy przysięgłych i zmianie wątku - z palenia papierosów na handel bronią. Dla mnie to żenada...
Może twórcy filmów wychodzą z założenia, że muszą dodać coś od siebie. Żeby to nie było kompletnie przerysowane. No ale skoro zobowiązują się do ekranizacji książki, to jednak powinni głównie bazować na jej treści a nie na swoich zachciankach. Mi się to też nie podoba, ale w większości ekranizacji tak jest, niestety.