Jak sobie znajdą formę i odleją z betonu. Nie mogę pojąć, jak można było nakręcić tak beznadziejnie słaby film, o tak fantastycznej postaci. Nie mogę pojąć, dlaczego jedzie tam taką taniochą, kiedy film kosztował 38 milionów, i był czwartym najdroższym filmem w historii polskiej kinematografii. Ale chyba najbardziej nie mogę pojąć, że nikt nie czytał scenariusza, nikt nie robił korekty merytorycznej ani językowej. Kapo to wyraz oznaczający obozowego strażnika - kapo się nie odmienia. A w tej żenującej produkcji, narrator Pilecki z offu czyta "a przechodzący obok kapowie". Przecież to chyba niemożliwe, żeby nikt tego nie zauważył.