RED nie powala fabułą, która prawdę mówiąc zawiera absolutnie każde cliche kina sensacyjnego.
RED za to powala tym jak dobrą zabawę daje. Już na prawdę dawno, dawno, a może nawet nigdy się tak nie bawiłem w kinie.
Starzy, praktycznie emerytowani aktorzy filmów akcji, grają starych, praktycznie emerytowanych agentów FBI, śmiejąc się z gatunku któremu poświęcili karierę i z samych siebie.

Skąd to znasz? Ah... że to coś jak "Niezniszczalni". Ogólnie - tak. Ale nie można przeoczyć małego szczegółu. "RED", w przeciwieństwie do overrated "Niezniszczalnych" jest dobre. Bardzo dobre.

Śmiejesz i cieszysz z tego jak fajne jest to co widzisz na ekranie (to nienazwane uczucie "fuck yeah!" które powoduje że masz banana na twarzy po tym jak ktoś rewolwerem wysadza lecącą na niego rakietą) tylko po to żeby śmiać się że ciętej riposty, lub docinki jednej z postaci.

Solidne 9/10*


*Należy mieć na uwadze, że porównywanie ocen filmów różnych gatunków ma sens taki jak twierdzenie że samochód z oceną 5/10 jest gorszy niż motorówka z oceną 9/10. Więc 9/10 "RED", nie oznacza że jest to film lepszy niż "Lista Schindlera". Oznacza to tylko że jest genialnym filmem akcji.

...i dlatego nie lubię oceniać filmów.