Alejandro Amenabar. Pamiętacie jeszcze tego inkaskiego ancymona? Hollywood zwróciło na niego uwagę po premierze hiszpańskojęzycznego "Otwórzy oczy", który doczekał się później amerykańskiego remake'a ("Vanilla Sky"). Następnie furorę zrobił horrorem z twistem ("Inni") oraz poruszającym dramatem o eutanazji ("W stronę morza"). Dobra passa zakończyła się w 2009 , gdy wyreżyserował przyjętą bez większego entuzjazmu "Agorę". To był jego ostatni film. Aż do teraz. Niestety...?
W "Regression" można dostrzec elementy, świadczące o tym, że został zrobiony przez (kiedyś) utalentowanego twórcę. Mamy klimatyczne momenty grozy, ciekawe ujęcia, dobrze dobrane miejsce akcji oraz scenografię, ale o artystycznym zagubieniu reżysera świadczy nieumiejętne ich użycie, niezgrabne przeskakiwanie pomiędzy gatunkami filmowymi, słabo poprowadzeni aktorzy, a przede wszystkim, zły scenariusz. Fabuła, zaczynająca się od prostej historii o pedofilii, przeskakująca nagle w wątek satanistyczny, żeby z czasem skręcić w kierunku paranoidalnego dreszczowca, jest ciekawa tylko w teorii. Wiele segmentów scenariusza nudzi, a pokrętna fabuła nie tyle intryguje, co lekko irytuje obranym kierunkiem. Gdy reżyser zaczyna sięgać po sztafaż kina grozy to ciężko już nawet próbować traktować tę historię z szacunkiem, a gdy całość zdaje się zmierzać w kierunku taniego twista, całkowicie traci się zainteresowanie fabułą.
Finałowe rozwiązanie nieco ratuje sytuację, wyjaśniając wcześniejszy bałagan stylistyczny oraz niektóre żenujące momenty, ale jesteśmy wtedy już tak zdystansowani do historii i filmu, że przyjmujemy to ze wzruszeniem ramion. Kiwa się głową ze zrozumieniem, lekko oddycha przy tym z ulgą, że Amenabar nie zatracił zupełnie twórczych ambicji, ale instynkt zwiódł go zupełnie, bo nie czyni to momentalnie filmu dobrym, jedynie ratuje nieco twarz reżysera.
http://kinofilizm.blogspot.co.uk/2015/10/regression-recenzja.html
Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
https://www.facebook.com/pages/Kinofilia/548513951865584
Z ciekawości, gdzie widziałeś ten film? Z tego co wiem, to jest grany w Niemczech, w Anglii i w Hiszpanii. Z recenzji które czytałem wynika, że to właśnie kolejne zwroty akcji rozwaliły ten film. Zgadzasz się? Z opowieści kumpla wynika, że to ostatni 'twist' okazał się 'grabarzem' filmu? Mam pytanie - kto zawalił? Reżyser, scenariusz czy aktorzy? kolega uznał, że to film 'oglądalny', nawet może nieco lepszy niż tylko 'oglądalny'? Jak to jest? Oceniłeś go 5/10. To nie jest zły wynik, jeżeli w skali FW 10 to arcydzieło, 5 to przyzwoita rozrywka?