Z całego filmu została mi refleksja, że Ethan Hawke się brzydko starzeje. Choć oczywiście de gustibus itd.. (Ale żeby jakoś tak na gangstera.) Tu póki co jest policjantem, który cały film lata za satanistami, a okazuje się, że niepotrzebnie, bo wszystkiemu winna jest Hermiona. Przewidywalny, wtórny, nudny film o tym, że metoda regresji w psychoterapii jest zła. Kamera się włóczy ze Ethan`em sama nie wie po co, a nam zupełnie obojętnym bez trudu przychodzą na myśl miejsca, gdzie jej obecność sprawdziła by się lepiej. Tylko jeśli ktoś nie ma niczego lepszego do roboty.