W prawym dolnym rogu: "Syfy" - i to by się zgadzało. Ten film to syf i strata czasu. Dla jakich bez-mózgów kręcą takie gnioty?
Twórcy Sharknado w pełni wywiązali się z zadania. Ten film miał być "syfem", takie było założenie od początku. Jest to idealny przykład filmu "So bad, it's good". Niestety tego typu produkcje nie przez wszystkich są rozumiane i doceniane, bo wymaga to nieco innego spojrzenia. Zachęcam do zapoznania się z innymi przedstawicielami gatunku (np. "Rekin widmo", "Megaszczęki kontra megamacki" czy "Dwugłowy rekin atakuje"), być może uda ci się zrozumieć sens powstawania takich filmów głęboko skrywany pod powłoką tanich efektów specjalnych i litrami czerwonej farby, a "arcydzieła" tego typu zyskają nowego zwolennika.
Pozdrawiam.
Nie, nie uda mi się znaleźć sensu w kręceniu tak bezsensownych filmów. Z takim podejściem jak twoje, można by przyjąć, że każdy kiepski film jest tak kiepski, że aż dobry. Ale przecież to nie ma sensu.
Doskonale jednak wiem o co ci chodzi i to by się zgadzało np. w przypadku takich filmów jak Grindhouse Planet Terror i Deeth Proof, gdyż w tych filmach kicz jest zamierzony, ale wykonanie jest świetne.
Zapoznałem się z filmami o których piszesz i tam kicz może jest i zamierzony, ale wynika z tego, że reżyser nie potrafił lepiej, a producenta nie było stać na lepszą obsadę i wykonanie, dlatego kicz w tych filmach jest autentycznie kiczowaty, przez co film jest po prostu kiepski.
Wśród filmów autentycznie kiczowatych Sharknado, zarówno pierwsza jak i druga część, według mnie wyróżniają się zdecydowanie. Beznadziejne efekty, słabe aktorstwo, kiepskie wykonanie nie są spowodowane tym, że ktoś nie umie lepiej czy kogoś nie było stać, ale są znakiem rozpoznawalnym. Twórcy po sukcesie pierwszej części zauważyli, że "syfy" tego typu mają nieliczne grono fanów (które jednak nie jest tak nieliczne, o czym świadczy rekord oglądalności stacji Syfy w dniu premiery Sharknado 2).
Być może w przypadku innych wymienionych przeze mnie filmów faktycznie ten kicz wychodzi przypadkowo, bo one są robione na serio i twórcy nie umieją inaczej (niskobudżetowe niemieckie horrory emitowane na Pulsie). Jednak Sharknada są zrobione z humorem (zwłaszcza 2 część, co mocno było widać podczas ostatnich 10 minut), wszystko co razi w oczy jest zamierzone i dlatego uważam Sharknada za filmy wyjątkowe. Mówiąc o jakimś tam pojedynku "megazmutowany wąż kontra supergigantyczny krokodyl" nie śmiałabym używać słofmułowania tak zły, że aż dobry, ale w przypadku Sharknad, według mnie, te słowa są jak najbardziej na miejscu.
Te filmy są dla tych którzy lubią się pośmiać z nieudolności i głupich scenariuszy. Oczywiście na więcej niż 1/10 nie zasługuje, ale fajnie jest sobie czasem takie badziewie puścić do piwa i chipsów. Zabawa jest przednia.