"Historia mężczyzn, którzy zostali wysłani przez Pentagon do Afganistanu, by uzbroić amerykańskich sojuszników." Nie wiem, co zostanie pokazane w filmie, ale w rzeczywistości ci mężczyźni Afganistanu na oczy nie widzieli. Zwiastun wskazuje na rozrywkową i wybuchową komedię, ale rezczywistość była zupełnie inna, a cała ta historia była znacznie bardziej smutna i przerażająca (np. wziąwszy pod uwagę eksplozje w Albanii, gdzie zginęło ponad 26 osób, eksplozje pośrednio powiązane z bohaterami filmu i absurdalnym rządem USA, który sam sobie przeczył). Zapraszam do przeczytania mojej recenzji książki przedstawiającej fakty o Diverolim i Packouzie: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2016/08/guy-lawson-rekiny-wojny-recenzja.ht ml
No film już obejrzany i tak jak się spodziewałem - niewiele ma wspólnego z prawdą. A szkoda, bo z takim materiałem i takimi aktorami można było nakręcić film z najwyższej półki. Phillips kręci tylko kumpelską komedię bez większych ambicji. Ale obejrzeć warto, mimo wszystko film sprawdza się jako wakacyjna rozrywka i całkiem nieźle się to ogląda. Więcej w recenzji: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2016/08/recenzja-filmu-rekiny-wojny.html
A wiesz może czemu w filmie Henri nie miał na nazwisko Thomet czyli jak w książce (i chyba naprawdę?)
Szczerze mówiąc to chyba sporo nazwisk się różni w filmie. Nie mam pojęcia dlaczego i jakimi prawami się to rządzi. Może nie mogli używać w filmie prawdziwych nazwisk? Ale nasza dwójka nazywa się dokładnie tak, jak trzeba.
Inna sprawa, że szukając informacji o samym Thomecie Internet też milczy i sądziłem już, że być może było to nazwisko wymyślone jedynie na potrzeby książki, aby nie zdradzać prawdziwego, ale na jednym forum znalazłem informacje o eksplozjach w Albanii (z 2008 roku) i tam podano dane z New York Timesa, gdzie właśnie pada nazwisko Thometa.
Zapamiętam jedną rzecz. Nigdy,ale to nigdy nie porównuj książki do filmu bo zawsze będziesz srogo rozczarowany! A oboje wiemy,ze tego nie chcesz
100% prawdy! Książki co prawda nie czytałam, ale jako, że jest ona w kategorii "reportaż" i do tego w recenzji http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2016/08/guy-lawson-rekiny-wojny-recenzja.ht ml jest informacja, że "trzyma w napięciu jak niejeden thriller", więc od razu widać, że to zupełnie inna kategoria niż film. Film jest nakręcony w celu dawania ludziom rozrywki- jest w nim akcja, sporo poczucia humoru i ładne widoczki z apartamentów, a przy tym ciekawie opowiedziana historia, jego kategoria to komedia sensacyjna, a nie reportaż. Zazwyczaj nie można porównywać książki i filmu nawet w tej samej dziedzinie, a co tu dopiero mówić o porównaniu tych dwu kategorii, nawet jeśli opierają się o tą samą opowieść. Moim zdaniem twórcy osiągnęli filmem dokładnie to czego chcieli. Ja się dawno tak dobrze nie bawiłam jak podczas oglądania War dogs.