Film ma swoje mocne strony. Po pierwsze, jak na komedię przystało, jest się z czego pośmiać. Mam tu na myśli zarówno satyrę, w odniesieniu do zasad dotyczących wojen, jak i wyśmianie rządu i prawodawstwa amerykańskiego a także zabawne dialogi. Po drugie, Miles Teller gra całkiem przyzwoicie, mimo iż za nic w świecie nie przypomina swojej poprzedniej świetnej roli, chłopca z "Whiplasha" . Po trzecie, dobrze i zabawnie wypada Bradley Cooper w roli albańskiego gangstera.
Polecam recenzję filmu na blogu Krytycy w kapciach: http://daa.pl/3hz