Chciałam zapytać fanów książki Erica Garcii czy Was też tak irytuje popaprane zakończenie filmu, czy tylko ja tak mam?
Przez prawie cały film czułem wielki niedosyt. Źle dobrani aktorzy, złe przedstawienie charakterów postaci, pominięcie mnóstwa (istotnych lub nie) wątków. Pomieszanie imion, zdarzeń. Ostatnie 40 minut to już w ogóle wesoła twórczość scenarzysty/ów który/rzy wydawałoby się nie przeczytali książki tylko jej krótki opis z tyłu okładki... Mimo wszystko samiutkie zakończenie, ostatnie 5 minut filmu, pozytywnie mnie zaskoczyło. Muszę nawet przyznać, że te zakończenie bardziej podobało mi się od tego książkowego. W sumie to tylko przez pryzmat jego wystawiłem taką, a nie inną ocenę. Podsumowując. Polecam książkę w 100%. A film? Jakby traktować go za coś niezależne od lektury, alternatywną historię opisaną przez Erica Garcię - mimo wszystko dobry. Zaskakujące zaskoczenie i bardzo dobry soundtrack.
Przecież na co komu kompletna ekranizacja książki, po co oglądać absolutnie to samo co było w książce?
Według mnie ekranizacja wycisnęła wszystko co najlepsze z kisążki a i twórcy dodali nieco od siebie i sporo pozmieniali. I to i to wyszło jak najbardziej na plus. Zakończenie miażdżące, scena skanowania genialna okraszona nietypowym, świetnie trafionym soundtrackiem.
Śmiem twierdzić że książka była świetna ale film był nawet lepszy.