Pomysł z korporacją sprzedającą narządy z udzielaniem nierealnego do spłacenia kredytu jest super. Kwestia windykacji należności również super chociaż już tutaj chciałbym zaznaczyć pierwszą niespójność. Gdzie w tym wszystkim pewnego rodzaju "zdolność kredytowa"? Żaden bank nie udzieli kredytu wiedząc, ze nie odzyska pieniędzy. Natomiast przejdźmy do najważniejszej kwestii.:

Windykator z wieloletnim stażem, pracujący na stałe a nie na kontrakty co było zaznaczone w filmie doznaje uszkodzenia mechanicznego w trakcie wykonywania swojej pracy. Następnie firma go zatrudniająca kredytuje go na standardowych zasadach za udzielenie mu serca? Ja rozumiem jakby mu się coś poza pracą stało, albo chociaż pracowałby sam sobie ale biorąc pod uwagę wszelkie czynniki które film jasno nam przedstawił taki windykator powinien być ubezpieczony przez swojego pracodawcę tak, że pracodawca zapewni mu niezbędne środki do wykonywania pracy a jeśli dozna w jej trakcie uszkodzenia to otrzyma rekompensatę (dla takiej firmy taniej i łatwiej byłoby po prostu dać mu serce przez tą firmę wyprodukowane niż jakieś sumy pieniężne).
Obejrzałem cały film natomiast moje zainteresowanie spadło do zera właśnie w momencie gdy okazuje się, że teraz to on musi płacić kredyt za to, że mu się coś w pracy dla firmy która zajmuje się tego produkcją coś stało.
Na duży + końcówka, zawsze lubiłem takie smaczki.