Requiem dla snu jest filmem który polecająprawie wszyscy. Znany jest mniej więcej tak jak Coca cola. Pomyślałem sobie skoro aż tyle osób wypowiada się o nim pozytywnie to musi być to niebywały badziew (bo jak wiadomo "masy są głupie" :).Jednak film był dobry zawierał świetny montaż, naprawdę dobre zdjęcia i niezłe aktorstwo. Trzyma w napięciu ,momentami się dłuży ale jest świetny formalnie.No ale jeśli chodzi o myśl przewodnią jest już słabo.Co film miał pokazać że narkotyki są złe?(każdy to już wie),że nawet nie zdajemy sobie sprawy kiedy utraciliśmy kontrolę?. Reżyser pokazał nam jak działają narkotyki, jak ludzie się zmieniają pod ich względem,do czego prowadzą.I wszystko jasne brali to skończyli marnie jakby nie narkotyki to wszystko byłoby pieknie. Proste ,banalne i moralizatorskie .Twórca zachował się jak policjant w przedszkolu który mówi narkotyki są be nie bierzcie bo umrzecie. Pokazał nam upadek głównych postaci że tak musi być ze to jedyna możliwa droga.A o ile lepiej by było gdyby każda z postaci skończyła inaczej np.Tyron wyszedł na prostą a Marion umarła. Nie daje nam nic nad czym moglibyśmy się zastanawiać po seansie nie jest wielowątkowy.Działanie narkotyków jest źle pokazane(choćby się zjarało 10 g ziółka to nie pojawiają się omamy wzrokowe),problematyka narkotyków i uzależnionych została spłycona.Daleki jestem od twierdzenia że to słaby film jest piękny formalnie ale daje do myślenia wyłącznie tym co sami nie myślą i potrzebują do tego takich bodźców.