Nudny, nieciekawy, nielogiczny. 10 minutowa historia rozciągnięta do 1,5 godziny. Już po połowie godziny seansu przestało mnie interesować: kim jest ten gość i co się stało. Zwyczajnie miałem już dosyć patrzenia na jego gębę. Dalej będą spojlery. Oglądając zwiastun nigdy nie domyśliłbym się, że przez połowę filmu Brody będzie siedział w samochodzie, a przez drugą czołgał się wokół niego. Jeśli reżyser chciał pokazać dramatyczną sytuację w której znalazł się człowiek to cóż... nie udało mu się. Przez połowę filmu (ile to czasu w filmie? doba, dwie?) Brody siedzi w samochodzie i tak naprawdę nawet nie próbuje się z niego wydostać. Ma przed sobą trzy możliwości: 1. umrzeć uwięziony, 2. czekać na pomoc, 3. otworzyć drzwi i wyjść... i tak właśnie, pół filmu oczekiwania na punkt nr.3. Pierwsza próba otwarcia drzwi zakończyła się (uwaga) sukcesem!!! (wcześniejsze szarpanie się w amoku nie liczy się) Następnie pół filmu czołgania się. Nigdy nie miałem zdruzgotanej nogi więc nie wiem jak to jest, ale akrobacje które pan Brody wyczynia podczas czołgania się, wyglądają na znacznie bardziej bolesne niż podparcie się dwoma gałęziami i kuśtykanie na jednej nodze. Przez cały seans czułem sztuczne rozciąganie historii i zabijanie czasu niczym i miałem tego szczerze dosyć. Reżyser mógł się bardziej postarać... i nakręcić 3 godzinny film!!! - po tym co zobaczyłem jestem przekonany, że dałby radę.