Film wywarł na mnie ogromne wrażenie, bardzo podobała mi się gra odtwórców głównych ról. Film nie jest przewidujący, trafia w serce. Połowę jego przeryczałam. Opowiada niby o życiu codziennym, lecz jest to ukazane w bardzo nietypowy sposób. A postrzeganie śmierci i podejście do miłości przedstawiono na kilka sposobów. Chętnie obejrzę go jeszcze raz ;) jak dla mnie 10/10
Na mnie też wywarł duże wrażenie, choć ani razu nie uroniłem łzy ;p Najbardziej podobał mi się klimat tego filmu, za niego samego to 10 ;) Gra głównych bohaterów w porządku, choć Mia zdecydowanie mniej mnie przekonywała niż Henry. Dialogi dość fajne, ale troszkę za dużo takiego przechodzenia z patosu w ironię.Nie mniej film naprawdę godny uwagi :) 8/10.Aha zapomniałbym dodać...Najciekawsze dla mnie po seansie jest to, że mimo, iż film był o śmierci to po zakończeniu nie czuć tego smutku :)
Mi też się strasznie podobał ten styl vintage.
Mimo, że akcja dzieje się po 2007 roku (śmierć rodziców Enocha), a w filmie nie widać ani telefonów komórkowych, ani komputerów (no dobra, w szpitalu były), ani nawet telewizorów. Do tego to jak się oboje ubierają. GENIALNE.
Myślę, że wynika to też z wszechobecnej mody na alternatywę i vintage...Ale broń Boże nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie, film wizualnie jest cudowny! W przeciwieństwie do niektórych na siłę alternatywnych filmików, ten pokazuje sobą coś naprawdę ciekawego i ujmującego.
Tak naprawdę tylko jedna, jedyna rzecz trochę mi tam zgrzytała - scena, w której Annabel udaje, że umiera i odgrywa scenę śmierci według "scenariusza". Miało być śmieszne, było irytująco. Ale to tylko jeden nieistotny szczegół.
Całkowicie podzielam twoje zdanie. Trzeba posiadać w sobie cząstkę wrażliwości i oglądać ten film nie tylko oczyma, ale również duszą tj. pozwalać uczuciom podobnych do uczuć postaci targać sobą. Ta wiedza o tym, że się umrze i bezradność wobec niej... Każdy wiedział jak się skończy, ale pomimo to ten półtorej godziny było dobrą podróżą. Wspaniale odegrane role, dobrze oddane uczucia, jestem na tak i polecam.
Na mnie film wywarł naprawdę duże wrażenie. Mimo że sądziłem że to typowe "kobiece kino" i zupełnie nie wpadnie w mój gust to się zawiodłem ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Film był naprawdę piękny i miał w sobie takie "magiczne" elementy. Zgadzam się z przedmówcami że ten film nie był smutny mimo że cała otoczka śmierci powinna czynić z niego niezwykle przygnębiający obraz. Jak dla mnie kapitalne było wkomponowanie tego ducha pilota kamikaze. Szczerze mówiąc to wzruszyłem się przy w chwili kiedy był czytany list do tego pilota do swojej ukochanej. Mały minusik za role ciotki oraz siostry Annabel z mojej perspektywy mało przekonująca gra. Generalnie jednak jeden z najlepszych filmów jakie widziałem i zupełnie nie zwróciłem uwagi na brak telefonów komórkowych oraz hipsterski styl ubierania się bohaterów co dopiero skojarzyłem po przeczytaniu paru powyższych postów. To tylko świadczy jak o klasie filmu.
Film zebrał wiele pozytywnych komentarzy, mój również taki będzie. Dramat jest rewelacyjny, urzeka w nim gra aktorska, nie tuzinkowa fabuła. Styl bohaterów, dialogi, śmierć, ból, cierpienie, odwołania do ewolucji, ptaków wszystko to sprawia, że film ma swój wyjątkowy klimat!! Bardzo mi się podobał, polecam 10/10