Słodko-gorzki Van Sant podpowiada nam jak niebanalnie oswoić coś co już skonsumowano na milion razy, czyli śmierć. Śmierć obok miłości powraca nieustannie i łatwo widza znudzić kolejną kalką przetartych emocji - tu reżyser się wybronił. Historia jest nieskomplikowana [ale nie w tym złym znaczeniu], aktorstwo pierwszorzędne [czytaj niewymuszone] a wszystko tapla się w sarkastycznie specyficznym sosie. Jak zwykle dobrze...
mogę się nawet zgodzić, jego komercyjne filmy bardzo odbiegają od takich perełek jak np. "Słoń" - i tylko w tym kontekście się zgodzę!
W filmie (przynajmniej na początku) są momenty kiedy nie słychać co mówią aktorzy, tak jest w oryginale czy mam zjechane audio w mojej wersji?
Radzę udać się do kina, aniżeli oglądać "kinówki" z sieci. Oszczędność czy wygoda? Śmiem twierdzić, że niestety ta pierwsza.
Śmiesz twierdzić co? :) Musze cię rozczarować, przyczyna jest inna. Bardzo żałuję, że nie jestem aktualnie w stanie pójść do tego kina. Tak na przyszłość radze ci pomyśleć za nim coś napiszesz. Pozdrawiam.
Ponawiając pytanie do innych użytkowników którzy chcieli by jednak pomóc, wersja jest w sumie bardzo dobra, mówię o obrazie, tylko ten dźwięk... w pewnych momentach bardzo dobrze słychać muzykę w tle ale samych aktorów już nie. Zastanawiam się czy to zabieg celowy, w jednym z wywiadów Mia mówiła coś o "silent takes"...