Największą słabością tego filmu są główni aktorzy. O ile "Lee Pace" wypada jeszcze jako tako, o tyle "Bérénice Marlohe" - gra mimiką twarzy sprowadza się do szczerzenia zębów, co szybko stało się dla mnie irytujące. Rzecz w tym jednak, że ta mimika nie wyraża żadnych emocji, ma chyba tylko służyć podkreśleniu jej urody.
Fabuła filmu nasuwała mi podobieństwa do wielu z tego gatunku, jakby scenarzysta czerpał garściami z różnych filmów. Dobrze się to jako tako, ale już na 15 minut przed końcem, staje się oczywiste, iż cała historia do niczego nie prowadzi. Film rozkręca się dopiero w zakończeniu. Niestety, koniec jest ostateczny i historia urywa się na niczym.
Czy wato sięgać po ten film? Nie warto.
Nie zgodzę się tylko z tym, że Lee Pace wypada jako tako. Moim zdaniem wypada beznadziejnie.