Ten film to nic wielkiego, ale ogląda się go bardzo satysfakcjonująco w porównaniu do czołowych gatunków tego typu kina. Prosta intryga, ale wyśmienity klimat i muzyka. Wciąga. Najbardziej mi się podobał brak typowego zadęcia amerykańskich produkcji. Klimat podobny do "Na skraju jutra", czyli wojna która przegrywamy.
Ja dałem 6, bo rzeczywiście akcja jest dobrze poprowadzona, utrzymuje równe tempo ale... dlaczego fabuła jest tak mało oryginalna? Powstało chyba z milion opowiadań i powieści SF, z których można czerpać garściami a tu, w filmie, taka sztampa. Szkoda.
Jest amerykańskie zadęcie jak najbardziej, m.in. scena gdy znajdują tą amerykańską fure na chodzie i sobie nią śmigają przez afrykańskie pustkowia albo gdy główny bohater rzuca kamieniem w robota, albo gdy ratuje dzień bo przewodzi swoim ciałem prąd i ładuje ładunek emp... Jeśli to nie jest amerykańskie zadęcie to nie wiem co nim jest ;)
Zdjęcie zrobiono, bo chłopiec miał być symbolem, ale skoro dowody (aparat) zaginęły, to został nim żołnierz USA :D
flagi nie było a to już sukces
mnie rozbawił angielski napis w sercu Kenii.
Film nie jest zły, taki wstępniak pod serial.
Wiele pytań mało odpowiedzi. Chociaż to mi akurat bardzo odpowiada. Bo nic mnie tak nie wkurza jak zaawansowana cywilizacja która jest rozkładana wirusem komputerowym i to zapewne napisanym pod win95.