Nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Uważam, że 6 to max. jaki za ten film można dać. Do plusów zdecydowanie można zaliczyć grę aktorską i pracę kamery, a także dobrze dobrane lokacje, tworzące doskonałe tło pod film gangsterski.

Problem tkwi z fabule. Rozumiem wszystkich tych, którzy po raz, albo więcej razy, obejrzanym filmie załapali jakiś sens; "Że nasz umysł jest jedynym ograniczeniem naszej wolności", "Że nasze życie to bezustanna walka z byciem manipulowanym" albo "Że nigdy nie będziemy mieć pełnej kontroli nad życiem". Jednak ubranie tego przesłania w kilka zręcznie dobranych cytatów, poetycko zabarwionych scen, wewnętrznych monologów bohaterów, zagadkowej i komplikującej się fabuły oraz inteligentnych dialogów nie wystarczy.

Guy Ritchie nie podołał zadaniu i zamiast właściwego oczyszczenia jakie spotyka widza po obejrzeniu takich filmów jak Podejrzani, Fight Club czy Memento mamy co najwyżej konsternację. Jest za dużo dziur logicznych, za dużo pytań, które nie znalazły w filmie odpowiedzi i za dużo niepotrzebnych, nie wnoszących nic do fabuły wątków (vide animowane wstawki) aby film uznać za arcydzieło, albo film 'kultowy'.

Film nie jest zły, ale genialny też nie. 6/10