Film zaczyna się świetną sceną w kasynie. Później film obniżył loty, aż w końcu fabuła była nie do końca klarowna. W momencie gdy Jake skradł się do domu Machy, to już był prawdziwy hard core. Szczególnie gdy zatrzymała się winda i Jake walczył ze swoimi dwoma osobowościami. Ale za klimat i za świetnego Jasona Stathama - daję 7 gwiazdek. Gdyby Ritchie trochę uprościł ten film ocena byłaby dużo lepsza. Tym dziełem rozczarują się wielbiciele "Przekrętu" i "Porachunków". To jednak nie ta sama półka...