Widziałem wczoraj i muszę przyznać, że się nie zawiodłem. Powiem więcej, w polskim kinie dawno nie widziałem czegoś takiego. Mocna, bezpretensjonalna czarna komedia z elementami dramatu, co ważne ten ostatni nie jest nachalny. Nie ma tu dużo martyrologii, nie ma tanich, ściskający za serce łzawych scenek. Nie ma też w tym obrazie łopatologicznego moralizatorstwa, co było chyba najbardziej irytującym elementem dużej części ostatnich produkcji znad Wisły. Nie jest to oczywiście obraz idealny. Nie jest też wybitny, ale jak na lokalne warunki jest bardzo dobry.