Niestety nic poza tym. Starałem się specjalnie nie napalać przed seansem po kuble zimnej wody jaki przyjąłem na siebie rok temu biorąc udział w "święcie polskiej kinematografii". Szczególnie, że byłem już po konsumpcji pierwszej tegorocznej znakomitości czyli "Wojny polsko - ruskiej" którą to najlepiej skomentowała osoba z którą ją oglądałem słowami "polskie kino to jednak orka". W sumie jednak nie udało się. W związku z powyższym porządnie napalony ruszyłem w dniu wczorajszym do kina. Muszę przyznać, że już dawno nie miałem takiego problemu z określeniem się względem dzieła jak wczoraj, a pomogła mi w tym znowu osoba z którą oglądałem film, która popisuje się ostatnio trafnymi w mojej ocenie i zwięzłymi charakterystykami dotyczącymi polskich dzieł. Osoba ta tym razem stwierdziła, że film jest niezły, niestety należy pamiętać, że zrobiony został przez dzieci ze szkoły specjalnej a nie przez te z wybitnego liceum. Trudno się nie zgodzić z tą metaforą którą bardziej subtelnie przedstawiłbym posiłkując się proroczym dowcipem z pewnej kultowej polskiej komedii. Otóż jeżeli będziemy pamiętać o tym, iż światowe kino dzieli się na polskie, zagraniczne i amerykańskie to to dzieło z czystym sumieniem można ocenić jako dobre w tej pierwszej kategorii. Z pewnością rozczarowania nie było, choć również film nie spowodował, iż spłynąłem z zachwytu z kinowego fotela. Na plus z pewnością oryginalny pomysł. Naprawdę szacunek dla twórców za niego i za rzucenie się na konwencję która w polskim kinie po prostu nie istnieje (czarna komedia). Kolejny plus z czystym sumieniem postawić można za kreacje aktorskie które są naprawdę mocną stroną filmu. Mnie osobiście przekonała w swej konwencji Agata Buzek, zaskoczył pozytywnie Marcin Dorociński (po nierównej kreacji w "Boisku bezdomnych"), klasą dla siebie była pani Anna Polony. Poza tym film ma kilka ciekawych kreacji drugoplanowych z których mnie najbardziej przypadł do gustu epizod Jerzego Bończaka. Niestety rozczarowałem się trochę kreacją pani Jandy która grała z typową dla siebie manierą nie prezentując w tej materii nic oryginalnego. Kończąc kwestię plusów należy jeszcze dodać, iż film jest przyzwoicie zrealizowany (niezłe zdjęcia, słyszalne dialogi) co jak na polskie standardy naprawdę nie jest regułą. Co do minusów to przede wszystkim fakt, iż film jest dość mdły w przekazie. Wiedząc, że obraz jest czarną komedią o czasach stalinizmu spodziewałem się, iż mną w jakiś sposób poruszy. Niestety jak na komedię było naprawdę niewiele zabawnych momentów a i grozą z ekranu nie wiało prawie wcale i to jest mój główny zarzut do filmu. Liczyłem po cichu, że obraz przełamie w ironicznym podejściu jakieś tabu, może zaszokuje. Niestety nic z tych rzeczy. Jest on po prostu przyzwoicie opowiedzianą, dość oryginalną, historią i właściwie tyle. Jak na obecne polskie standardy AŻ tyle (z naciskiem na słowo "obecne") jak na standardy kina światowego niestety TYLKO tyle. Film moim zdaniem nie awansował nas o klasę rozgrywkową wyżej z pierwszej ligi w której dzisiaj gramy (należy pamiętać, że jest jeszcze ekstraklasa) ale i tak jako podobno najwybitniejsze polskie dzieło tego roku wypadł w mojej ocenie o niebo lepiej od zeszłorocznego, co jakby nie patrzeć oznacza progres. Z pozytywów jeszcze warto napisać, iż film jako debiut jednak daje pewną nadzieję na lepsze. Z chęcią obejrzę kolejny film Borysa Lankosza za ten na zachęte dając mu ocenę dobrą. Jak na debiut z pewnością AŻ dobrą.