Trochę szkoda, bo to świetny film, ale z drugiej strony pokonały go niemal same głośne i uznane pozycje: niemiecka "Biała wstążka", francuski "Prorok", peruwiańskie "Gorzkie mleko", bułgarskie "Świat jest wielki a zbawienie czai się za rogiem", australijskie "Samson i Dalila" i jeszcze pare. Cóż...
To było do przewidzenia. Poza tym nie wiem czym się podniecać: oskary to nagrody nie dla kina, tylko dla amerykańskiego kina. Niby wprowadzili nagrodę dla filmów zagranicznych, ale chyba tylko po to, by zwiększyć oglądalność i zyski.
Nie twierdzę, że to było powodem braku uznania, ale jestem w stanie się założyć, że oceniający raczej nie rozumieli/ nie znali kontekstu historycznego :)
Daj spokój, by zrozumiec ten film wystarczy minimum wiedzy o życiu w komunie. Jak 3 lata temu zrozumieli i docenili "Życie na podsłuchu" (acz wygrać powinna reprezentująca Kanadę "Woda"), to i "Rewers" jakoś pojęli.
To zależy od filmu, niektóre naprawdę sprawiają, że "zna" się bohatera. A nawet jeżeli nie poznasz Tomka, to jednak coś będziesz potrafil o nim powiedzieć... Ale powtórzę jeszcze raz: skoro "Życie na podsłuchu" potrafili zrozumieć i docenić, to i ze zrozumieniem "Rewersu" nie powinni mieć problemu.
Nie widziałem tego filmu, i nieprędko zobaczę, w każdym razie powtórzę za Bergsonem: żeby poznać Paryż trzeba włączyć się w proces "Paryż".
Ale żeby zrozumieć historię dziejącą się w Paryżu, wcale nie trzeba znać Paryża ;-)
Z tym, że cały czas mówię o czymś innym niż suche fakty i statystyki opisujące socjalizm - właśnie o procesie "socjalizm", który jest istotą tego filmu.
Ja rozumiem, tym niemniej w tym filmie jest tego socjalizmu na tyle niewiele, że wystarczy odrobina wiedzy czysto historycznej by go (w wystarczającym stopniu) zrozumieć. Tak jak w "Życiu na podsłuchu". Inaczej było ze skądinąd znakomitym filmem "Rysa" - by jego pojąć należy nie tylko wiedzieć co nieco o agentach i tajnych współpracownikach, ale i o paranoi jaka u nas otacza ten temat.