Wszystkie co istotne w filmie jest tu dobre: historia i dialogi, kostiumy i scenografia, ujęcia (szczególnie ciekawa scena imprezy na poddaszu, ciekawe ujęcie przy wyjściu matki na bazar) oraz znakomita gra aktorska - chyba najmocniejsza strona filmu. Postacie są tak wyraźne, że cały film jest bardzo kolorowy (mimo tego, że w większości jest czarnobiały)
Ogląda się go z zafascynowaniem i przyjemnością. Przez większość czasu uczestniczymy w życiu trzech kobiet z różnych pokoleń: babci, matki i córki. Tematem trosk tej rodziny są miłosne niepowodzenia tej ostatniej, które przybierają dość zaskakujący ciąg wydarzeń.
Film trzyma w napięciu, jest ciekawy i rozśmiesza (tutaj w sposób szczególny rozśmiesza i zachwyca mnie jednocześnie skrajnie racjonalna babcia, w jakiś sposób podobna do mojej babci i również do tego, kim chciałbym być ja sam). Ogląda się go bez znużenia do samego końca ale niestety czegoś w nim brakuje i po wyjściu z kina wychodzimy również z filmu. Nie wiem co należało by zmienić ... ale też chyba nie ma żadnych reguł na robienie filmów wyjątkowych.
Przychodzi mi do głowy, że to może kwestia literacka. Mimo pewnej obecności poezji w filmie (najmłodsza bohaterka pracuje w dziale poezji miesięcznika „kultura”) to w samym filmie „Rewers” nie ma elementów działających na poetycką wyobraźnię. W tym sensie ten film jest bliski sztuce dokumentalnej. Można go obejrzeć z zaciekawieniem ale nie zakochamy się w nim.
Polecam. "Rewers" jest bez wad i ogląda się go świetnie.