Zwazywszy na uklady panujace w Hollywood i w Ameryce (ze ogranicze sie li tylko do tego kontyngentu) ten film, jako pozbawiony wszelkich konotacji do holokaustu (a jakaz to sztuka dodac pare aluzji i jakas postac stalinowskiego komunisty, a pozniej... wybitnego opozycjonisty i byznysmena?) nie ma po prostu zadnych szans, pomimo wyjatkowej amatorszczyzny scenariusza, wartego pierwszoklasisty. Nie pomoga nawet stare polskie uklady naszych jelit w Miedzynarodowce i Radzie Medrcow. Z CZYM DO GOSCI, hahahah!!!