PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=501455}
7,0 82 tys. ocen
7,0 10 1 81610
7,2 53 krytyków
Rewers
powrót do forum filmu Rewers

...i był taki mniej więcej do połowy. Pierwsze pół godziny byłam zachwycona - w końcu w Polskim kinie zobaczyłam coś, co nazywa się DYSTANS - tego baaaardzo dawno nie było. Dystans do historii, do tamtych realiów, nie traktowanie ich jak wielkiej tragedii narodowej, ale po prostu rzeczywistości, w której przyszło żyć młodej, skromnej i nieco zahukanej Sabinie. Byłam wręcz urzeczona niepowtarzalnym klimatem, grą aktorską trzech pań - babci, matki oraz córki, a także pana Dorocińskiego. Pierwsze pół godziny to było coś absolutnie niespotykanego we współczesnym kinie polskim, to był przełom. I jaka byłam zirytowana, kiedy nie wiadomo w którym momencie ta czarna komedia, opowiedziana w sposób tak lekki i bez patriotycznego zadęcia, nagle stała się kolejnym filmem, który kolejny raz zdominował temat tajniaków, podsłuchów, inwigilacji i całego tego PRL-owskiego szamba.

Pytanie brzmi: ile jeszcze będziemy udowadniać całemu światu, jaki to był okrutny system ograniczający wolność jednostki, jak bezwzględni byli jego przedstawiciele i przed jakimi dylematami stawali ci, którzy padli jego ofiarami? Ostatnie kilka lat to jakiś niespotykany wysyp filmów osadzonych w realiach PRL, to jakaś obsesja polskich reżyserów i scenarzystów na tym punkcie.

Od momentu w filmie, kiedy Bronek okazał się tajniakiem cały czar prysł, cały klimat szlag trafił. Potem wszystko już toczyło się wokół trupa Bronka i tego, jakby się go tu pozbyć i pozostać niezauważonym. Jak zwykle mogliśmy podziwiać pijanych dygnitarzy, hektolitry wódki, aresztowania sąsiadów/szefów przez panów z bezwzględnym wyrazem mordu na twarzy i zaciągających się papierosowym dymem i tak dalej - wiadomo o co chodzi, każdy z nas zna na pamięć ten mechanizm, jeśli tylko obejrzał "Mniejsze zło", "Popiełuszkę", "Różyczkę" itd. Niezobowiązująca historia trzech kobiet, ICH jednostkowa historia przerodziła się nagle w narodowy dramat; nostalgiczny klimat z brzdękiem kryształów w tle zamieniono na martyrologiczne smęcenie. Już dawno nie oglądałam filmu, w którym tak bardzo podobał mi się początek i tak bardzo zawiódł mnie koniec. Straszna szkoda.

Poza gwałtownym pogorszeniem się fabuły w połowie filmu, do wad zaliczają się też sceny współczesne z udziałem ucharakteryzowanej Buzek. Charakteryzacja była fatalna. Sceny, które miały wnieść klimat zadumy, refleksji, wzbudziły we mnie konsternację i wątpliwość: "czy ta stylizacja na staruszkę to jakiś kiepski żart?". Futurospekcje to też jest na pewno wielka słabość tej produkcji.

Co jeszcze popsuło mi odbiór? Nie wiem, czy ktoś oprócz mnie też odniósł takie wrażenie, ale mi przez całą drugą połowę filmu towarzyszyło uczucie, jakby istotne elementy fabuły były stworzone pod gusta jury Amerykańskiej Akademii Filmowej. Może to tylko ja, ale jeśli reżyser chciał stworzyć film z zamiarem ubiegania się o Oscara, to faktycznie zrobił chyba wszystko, aby przypodobać się widowni zza oceanu. Po pierwsze dolar, który Sabina każdego dnia połykała. Znamienna jest też scena, w której mama Sabiny odczytuje na niej słowo "liberty", czyli wolność. Wiadomo, że dla Amerykanów wolność to słowo klucz, na którym opiera się cały ich pogląd na życie. Po drugie jazz i wspomnienie, iż jest to muzyka uciśnionych Murzynów - kolejny punkt dla "Rewersu". Następnie partner syna Sabiny - Amerykanin-gej. I końcowa piosenka, również mocno amerykańska. Oczywiście to wszystko może być zbiegiem okoliczności, ale fakt, że "Rewers" był naszym kandydatem do Oscara pozostawia takie niemiłe podejrzenia, że reżyser chciał zjednać sobie zachodnią publiczność. Niestety, nawet to nie pomogło.

To mógłby być świetny film. Gdyby tylko wymyślić ciekawszą intrygę i nie po raz kolejny związaną z aparatem śledczym PRL. Oraz do końca utrzymać ten klimat świeżości, lekkości, inteligentnego żartu... Byłoby pięknie.

Ale to tylko gdybanie.
7/10

ocenił(a) film na 6
adonae

Uważam podobnie i tak samo jak Ty też zauważyłem to miejsce, gdzie kończy się bardzo dobry film, a zaczyna ciężkostrawny gniot. Autor dopóki opowiadał o rodzinie zachwycał, specyficznym rzadko spotykanym w naszym kinie humorem. Klimat jaki stworzył w pierwszej części to naprawdę coś wyjątkowego, rarytas dla smakoszy kina. Niestety wplecenie historii, a w końcówce filmu na dokładkę zaserwowana lekcja z poprawności politycznej spaprało dobrze zapowiadający się film. Nie wiem czym się kierował autor kręcąc drugą część filmu, w każdym bądź razie coś tam kalkulował i się na tym przejechał. Choć może wręcz na odwrót w wyniku kalkulacji został u nas filmem roku 2009. A Szkoda, bo przecież w tym roku powstało u nas kilka lepszych filmów.

adonae

... a ja wogole nie zgodze sie z twoja opinia, blednie wyciagnietymi wnioskami, a przede wszystkim NAPISZ WCZESNIEJ Z LASKI SWOJEJ ZE ZAMIERZASZ ZDRADZIC ZAKONCZENIE FILMU!!!!!

ocenił(a) film na 6
adonae

Nie wydaje mi się, że reżyser planował ten film pod amerykańską publiczność, choć wierzę że jako nieliczny z polskich obrazów mógłby się spodobać publiczności zza oceanu. Pokazanie zwyczajnej Polski bez zadęcia to trudna sztuka dla naszych filmowców.
Za to podobne wrażenie miałem jeśli chodzi o charakteryzację Buzek jako starszej osoby.