PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=501455}
7,0 82 tys. ocen
7,0 10 1 81608
7,2 53 krytyków
Rewers
powrót do forum filmu Rewers

Z jednej strony doskonałe kreacje aktorskie całej czwórki głównych
bohaterów, z drugiej strony zupełnie nie udało się reżyserowi pokazać
grozy tamtych lat. Film jest przecież po części polityczny, mamy więc
bezpiekę (przypominającą gestapo), inwigilacje, aresztowania, ale w
żadnym momencie filmu nie dało się odczuć tragedii stalinizmu. Mi to
bardzo przeszkadza.

Wątek współczesny zupełnie niepotrzebny. Skrojony chyba na miarę
oscarowej nominacji. Z dosadnej ironii przechodzimy nagle w ckliwy
melodramat. W zamierzeniu pewnie miał wycisnąć kilka łez, wyszło jednak
tragicznie. Żałosne jest też zagranie na narodowych fobiach, bo
homoseksualizm syna jest potraktowany jako kara za agenturalne geny. Po
ostatnich scenach pozostaje niesmak.

Błędów filmowych też można było uniknąć. Nowa Warszawa jest obdarta "na
współcześnie", zabite deskami okna skrywają najpewniej PCV, a maszyny do
pisania Underwood w wydawnictwie w roku 1952 wywołują we mnie
konsternację, choć może niesłusznie?

ocenił(a) film na 6
Barabarasz

Z niecierpliwością czekałem na ten film. Krytyka rozpływała się w zachwytach, wszelkie media donosiły o przełomowym polskim filmie. Pierwsze wątpliwości zaczęły się we mnie budzić po obejrzeniu zwiastuna.

Film jest dla mnie powierzchowny i dlatego pretensjonalny. Jeżeli tłem filmu miały być straszliwe lata stalinizmu, groza jaka biła z tych czasów, to ja tego w filmie nie odczułem. A widać było, że autorzy chcieli taki nastrój w widzu wzbudzić. Czy poczuliście klimat tych czasów, oglądając strach przed przechowywaniem monety? Czy inwigilacja Barskiego oddawała wszechogarniającą podejrzliwość? Czy aresztowanie generała zrobiło na was jakieś wrażenie? A może nie miało zrobić, może to miała być groteska? Przejaskrawienie tamtych czasów? Nie odczułem.

Obraz Warszawy lat 50-tych wydał mi się namolny, na siłę, korzystając z jednego rekwizytu, starali się autorzy oddać scenerię odbudowującego się miasta. Czy jedna warszawą przejeżdżającą przez zakręt można to osiągnąć? A ile zachwytu w prasie nad obrotowymi drzwiami (vide „Obrotowe drzwi historii” w Rzeczpospolitej)! Czy jeden portret Bieruta sprawi, że poczujemy się jak za tamtych lat? A więc niby mamy wszystkie składniki są, ale coś nie zadziałało, nie zagrało, nie ma smaku.

Zupełnie fałszywą nutą w filmie jest współczesność. I jeśli autorzy chcieli nas utrzymać w klimacie przymrozku lat 50-tych, coś tym osiągnąć, to i tak wszystko się rozmywało patrząc na współczesne wątki filmu. Czy naprawdę dorosłych postaci nie mogli zagrać inni, starsi aktorzy? Mieliśmy się zachwycać charakteryzacją? Ja nie potrafię. Te role trzeba było powierzyć innym aktorom, bo tak jak w „Małej Moskwie”, tak i tu, ta charakteryzacja robi na mnie raczej komiczne wrażenie.

Czy rzeczywiście jesteście pod wielkim wrażeniem gry aktorskiej? Agata Buzek zagrała dobrze, przyjemnie, ale skąd zachwyt? Krystyna Janda również wiarygodna w swojej roli, raczej bez wpadek, ale to przecież nie jest coś niespotykanego. Nie przesadzajmy z laurkami za te role.

Film jest przyzwoity, ale alergicznie reaguję na powszechne zachwyty, jakie towarzyszą filmom! Czuję się przytłoczony i boję się, że jak film się komuś nie podoba, to znaczy, że nie nadaje się do salonu smakoszy.

Można go obejrzeć, czasami się pośmiać, ale to nie jest film, do którego będę wracał. Nie stał się on jakimś oddzielnym bytem, nie ma za nim czegoś wyjątkowego, swoistej metafizyki, która każe patrzeć na film jak na coś wyjątkowego. To raczej kolejna cegiełka do obrazu lat 50-tych polskiego kina.

Według mnie na Oscara film nie ma najmniejszych szans!