Oczywiscie zupelnym przypadkiem pojawil sie watek dwoch panow na koncu.. co tam ze nie zycze sobie takich scen w kinie, kto by sie przejmowal katolikami...
Słyszysz pan, panie Lankosz? Jak następnym razem będzie pan chciał pokazać cokolwiek w swoim filmie, niech pan najpierw sprawdzi czy przypadkiem ktoś w Polsce sobie tego nie życzy, OK?
A poważniej: sporo ludzi twierdzi, że ten wątek nie był przypadkiem, ani nawet "przypadkiem", ale że miał swoje znaczenie dla tej historii.
Nie dyskutuj z tymi ludźmi.Nie warto.Osobiście już dawno zauważyłam,że najlepszym sposobem na prymitywa jest go po prostu zlekceważyć.
Ja wiem, ja wiem, ale czasami złośliwa odpowiedź sama ciśnie się na klawiaturę.
Co tu propagować. Syn homo, brat alkoholik, brak wnuków, niby mąż - ubek i ani słowa prawdy nie można powiedzieć o rodzinie. Gorzej nie może być. Tak powiem - homoseksualizm syna to zwieńczenie nieszczęść Sabiny, Jak dla mnie bardzo dobry pomysł.
Moim zdaniem syn (co z tego, że gej?!), to najlepsze, co Sabinę spotkało.
Swoją drogą watek może zbyteczny, ale homoseksualiści istnieją w realnym świecie więc czemu mają ich nie ukazywać w filmach (?)
Poza tym nie istnieje nic takiego jak "propaganda gejowska", bo orientacja psychoseksualna nie jest ideologią.
Widziałem babcię Sabiny i widziałem ją samą w wieku tej babci.
Niebo a ziemia.
Ta pierwsza mogła pozwolić sobie na czarny humor - umrę i pochowajcie tego ubeka wraz ze mną.
Ta druga w tajemnicy przed WSZYSTKIMI zapala świeczkę nad grobem bandyty i ojca własnego dziecka. Sztywny jak kołek w płocie syn odwiedza ją w Święto Zmarłych!!!, z mężem swojego syna trudno pogadać o babskich sprawach, zresztą o niczym nie można pogadać, bo nie mówi po ludzku, a wnuki - zapomnij.
I jeszcze perspektywa Śmierci w samotności, gdy nie ma przed kim pochwalić się swoim czarnym humorem.
Tej kobiety nic w życiu dobrego nie spotkało i do tego potrzebny było Święto zmarłych i syn homo, żeby to widzom pokazać. To nie był wątek zbyteczny! To wielki finał z degrengoladą życia rodzinnego w roli głównej.
Scenarzysta zna się na robocie - bez dwóch zdań.