Oj słabiutko, słabiutko. Smętne występy Fiennesa i Thurman, skądinąd aktorów bardzo dobrych. Connery jak zwykle na poziomie, ale co to za rola. Jak mógł się zgodzić ja zagrać. To trochę tak jak gdyby u nas Gustaw Holoubek zaczął klać na ekranie u Pasikowskiego. Nie warto.