drugi florida-modern-western-movie bez ambicji z krainy fantazji, mitu i baśni tysiąca pałek i jednej superpałki, taki sam jak pierwszy
(chociaż nie do końca, w tej odsłonie superpałki noszą majtki, wszczepiono im też poczucie winy)
cóż za niefart dla każdego szanującego się konsumenta śmieciowego żarcia - po Good Guys Wear Black und Tough Guys Don't Dance spodziewałem się kolejnej odsłony tej nieoficjalnej trylogii pod wszystko mówiącym tytułem Indestructible Guys Don't Bother to Wear Panties, ale nic bardziej mylnego..
(czyli za dużo powagi, za mało ironii!)
(nie ma też zazwyczaj obowiązkowej w sytuacjach tego typu sceny horyzontalnego ocieractwa bezpośredniego, z powodów bliżej niesprecyzowanych)
(jak również brak odpowiednika sama elliotta z pierworysu - widocznie brad pitt był na urlopie, a nicolasowi cage'owi nie chciało się pełzać na siłownię dwadzieścia siedem razy dziennie)
anyway - takie sobie szeryfowanie, sympatyczne i pocieszne; nie szczędzące oliwy ni opalenizny, czasem bez koszulki, ale nigdy bez poczucia celu które sprawia, że czynisz tylko to co konieczne
(co zawsze i z wielką chęcią poprę)
extreme irritation - że przyparafrazuję tytułowym dżejkiem wcirydajkiem - that leads to something romantic, how can not be campy?