Coś jak połączenie jakiegoś filmu o zombie z morderczymi robalami i jeszcze na dodatek coś jakby z "The Blob". Jednak pierwsza połowa filmu była tak nudna, że już miałem ochotę wyłączyć. Dopiero później zaczyna wreszcie coś się dziać, jak wszyscy ludzie z miasta zachowują się jak zombie. Bo pierwsze 30-40 minut to nuda totalna. I jeszcze tego głównego zainfekowanego typa zagrał aktor Michael Rooker - którego bardzo nie lubię (a po tym filmie jeszcze bardziej go nie będę lubił). Do tego dochodzi głupi wątek miłosny i muzyka klasyczna i spokojna w kilku momentach pod koniec filmu. Ale mimo to warto obejrzeć dla kilku dobrych, krwawych scen. Oceniam na 5/10. Ocena byłaby wyższa, gdyby początek filmu tak nie zanudzał.
Co ciekawe w obsadzie wymieniony jest Rob Zombie jako głos jakiegoś doktora - ale ja tego nie wyłapałem. Czy ktoś wie w którym momencie go widać/słychać?