Najpierw plusy. Scenariusz był całkiem niezły, a w każdym razie lepszy niż w dwójce, gdzie
napchali za dużo wątków pobocznych. Aktorsko - różnie. Nowy Robocop nie był najgorszy, ale nie
umywa się do Wellera. Lewis i ci z ruchu oporu byli nieźle odegrani, natomiast czarne charaktery
- tragedia, ci "aktorzy" inspirację chyba czerpali z kiepskich kreskówek. Fajnie natomiast, że
wróciła muzyka z jedynki. Niestety, reżyseria jest tak koszmarna, że niweluje wszelkie zalety
filmu. Postacie pojawiają się i znikają bez jakichkolwiek charakterystyk. Nie ma żadnego
wprowadzenia do scen, coś tam się po prostu dzieje. Montaż to bezmyślne, taśmowe
podawanie kolejnych ujęć. Najgorsza jest chyba jednak bezmyślność producentów, którzy licząc
na PG-13, zredukowali sceny przemocy tak, że chyba więcej uświadczycie w filmach Disneya.
Dzieciom film może się nawet spodobać, ale dorosły będzie coraz bardziej znużony totalną
amatorszczyzną realizacji i pokazywaniem przemocy w sposób uładzony. Dlatego ostatecznie
3/10.