Z prawdziwego, brutalnego i unikalnego jeśli chodzi o klimat, Robocopa zrobiono typowy
film dla młodziaków z USA. Oglądając tę część serii w głowie co chwilę powtarzał mi się
motyw dzieciaków oglądających Robocopa i krzyczących "Łaaaaał, widziałeś? Ma
wymienianą rękę z miotaczem ognia!", "Czaaaad, plecak odrzutowy! Teraz Robocop może
latać!" czy też "widziałeś to? Te roboty-ninja są świetne!"
Niestety, film wyraźnie zmienił swoją grupę docelową, przez co zmieniło się w zasadzie
wszystko za co kochałem ten film.
Niestety muszę się zgodzić. To smutne, że nic tu nie zostało z genialnego, przesyconego polityczno-społeczną refleksją obrazu Verhoevena. Widać popularność i masowość produktu marki Robocop (figurki, seriale, animacje, malowanki, puzzle) podsunęła producentom kiepską, acz zapewne dochodową koncepcję - i efektem tego mamy bohatera młodzieżowego, a film dość mocno infantylny.