Pomysł na historię, całkiem interesujący - powolny upadek OCP i jego stopniowe przejęcie przez inną korporację, naciskająca na stworzenie Delta City/wyrzucanie mieszkańców z ich domów. Odczuwalny brak Wellera, chociaż jego zastępca - nie jest taki zły. Powiedziałbym jednak, że był zbyt "żywotny". Poza tym, pozostała dwójka kluczowych. Niestety, jedna postać - ginie bardzo szybko, ciekawe dlaczego? W przeciwieństwie do poprzedniej części, nie udało się wyzbyć, tak dużej ilości idiotyzmów. Chociażby:
1) Brak nawiązania do końcówki poprzedniej części - mieli przyskrzynić szefa, niestety... Zniknął, wyparował?
2) Gówniara od tak, potrafi obejść oprogramowanie korporacji - w kilka sekund xDDD
3) Scena pościgu samochodem - na pewno, auto by przetrwało tyle strzałów.
4) Śmierć jednego rebelianta - miała być przejmująca, ja wtedy rżałem ze śmiechu.
5) Przemowa Lazarus - zażenowała mnie, szczególnie mylenie korporacjonizmu z kapitalizmem.
Na dodatek, żałosna scena z ww. doktor. Ot tak, obezwładnia typa DRABINKĄ i w ten sposób, radzi sobie z dwoma ochroniarzami. Którzy wyglądają na potężniejszych, oraz też byli uzbrojeni.