W fotograficznym skrócie- świadomie i dobrowolnie rozwalili CAŁY znany mi kanon oryginalnego RoboCopa. Alex zostaje zastrzelony przez bandytów? Nie, jego samochód wylatuje w powietrze. Jego rodzina myśli, że nie żyje i nie ma z nimi żadnego kontaktu? A skąd, nie dość, że wiedzą o wszystkim od samego początku, to jeszcze SAMI godzą się na przerobienie go na maszynę (a czy istotą pierwszego filmu nie miało być właśnie to, że jako ROBOT stracił rodzinę? Nie jest już człowiekiem, a maszyną?). A w cholerę, nawet "ma być cały sztuczny, amputujcie ramię" zostało zmienione- bo w tej wersji nie będzie cały sztuczny, egzoszkielet ma tylko wspomagać jego prawdziwe ciało zamiast całkowicie je zastąpić.

No i cóż, po sterylnych pomieszczonkach i skąpanych w rozbłyskach pokroju J.J. Abramsa scenografiach nie spodziewałbym się już hektolitrów pięknej, sztucznej krwi i rozpuszczania w kwasie.

a najsmutniejsze jest to, że właśnie tego chce większość współczesnych widzów-jarających się plastikowym gównem-taplają się w nim a mądrzy pomnażają zyski - powiedzenie "srać pieniędzmi" nabiera realnego kształtu:) Pozdrawiam fanów starego Robocopa

Słuchaj. Stary Robocop zawsze przetrwa i nikt tego filmu nie sprofanuje. Jeśli chcesz dostać takiego Robocopa, jak ten z 1987, to musieliby zatrudnić Verhoevena. To jego autorskie dzieło. Dwa kolejne filmy jeszcze utrzymywały klimat i namiastkę jedynki, szczególnie dwójka z niezłym Irvinem Kershnerem, ale tak dobre nie były. Może najlepszym wyjściem byłoby zrobić Robocopa 4 albo 2 w oparciu o pierwotną koncepcję.
Ciekawy byłby Robocop Aronofsky'ego, choć może byłby przesadzony w stronę uczuć i psychiki. Dostajemy Robocopa Padilhi, który podobno nie zgadzał się z producentami i po trailerze by można to zobaczyć, choć nie mogę tego wiedzieć, bo nie widziałem jego żadnego filmu. Wiem tylko, iż jest dobry.
Prawda jest taka, że każdy z nas czekał na kolejny film w tym uniwersum. Seriale były słabe, ale przynajmniej oddawały ducha uniwersum. Jednak wszyscy czekaliśmy na coś ambitniejszego. Mogli zrobić film pod innym tytułem. Wtedy, by wszyscy narzekali, że zbyt podobny do Robocopa. Zrobili po tym samym tytułem, to narzekamy, że za bardzo odszedł - ja też. Oczywiście moglibyśmy dostać cały kanon Robocopa, jak piszesz, ale jak widać po filmach "Shutter" zbytnie małpowanie poprzednika tylko irytuje. Pozmieniali trochę historię, nie sądzę, by nawet dorównali oryginałowi (Robocop z 1987 był w zamyśle mocodawców filmem klasy b), pomimo dużych ambicji. Verhoeven miał swój warsztat, między innymi nie widzimy pogrzebu czy smutku rodziny. Wiele jest takich pominiętych scen. Film dzięki temu nie ma ckliwej narracji. Natomiast tu widzimy, jak Clara Murphy (tym razem nie Ellen) przeżywa, każe rozmawiać Alexowi z synem. No poprostu Verhoeven miał swój specyficzny warsztat. Ja chcę przedewszystkim, żeby film był chociaż dobry ze względu na Padilhę. Widziałem trailer jego filmu "Tropa de Elite" i gość ma także swoją wizję. Już mi nie zależy na Robocopie, bo w remake'u trudno mówić o Robocopie. Teraz zrobili film inny i dlatego mam nadzieję, że kiedyś zrobią remake bardziej w klimacie, najlepiej osadzony w latach '80. Tylko ciężko mieć taką nadzieję, bo każda zmiana historii zabiera cząstkę z Robocopa, a bez zmian jaki jest sens robienia remake'u?
Szkoda, bo to uniwersum ma dużo niewykorzystanego potencjału, jak to filmy sci-fi. Kosmici, podróże w czasie, choć w Robocopie może niebyłoby to tak interesujące i szybko potrzebne. Ciekawe byłyby też cross-overy. Choć po namyśle może nie do końca. Coś jak Terminator, ale nie Terminator. Przeciwnik robot z AI.

RoboCop 3 była porażka, amator za kamerą i PG-13. Aczkolwiek pomysł i fabuła jako tako były w porządku.