PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=628396}

Robot i Frank

Robot & Frank
2012
6,5 7,8 tys. ocen
6,5 10 1 7770
7,0 2 krytyków
Robot i Frank
powrót do forum filmu Robot i Frank

Brak konkluzji

ocenił(a) film na 4

No i fabułę też można było trochę lepiej poprowadzić.
Aktorstwo drugoplanowe- irytująco sztuczne.
Analogia między Frankiem a Robotem- za mało podkreślona
Ogólnie zmarnowany potencjał. Szkoda.

ocenił(a) film na 9
2222

Jakbyś mógł/a sprecyzować każdy punkt, byłoby łatwiej ocenić czy jesteś kolejnym szczekaczem, czy masz coś do powiedzienia, gdyż krytykować każdy może... Otóż według mnie fabuła przeprowadzona idealnie - 1h 25min ciągłej akcji bez sekundy dłużyzn, każdy element ma sens, jest zmyślnie realizowany i oryginalny. Aktorstwo? Rozumiem, że można się przyczepić do syna, ale z drugiej strony taka była rola: syna irytującego gościa, który musi traktować ojca biorąc pod uwagę wiele aspektów; poza tym aktorstwo jest wysoce subiektywną oceną. Analogia zbyt mało podkreślona? Czy jak dziecko rysuje koło i 5 kresek, nie byłbyś/byłabyś w stanie powiedzieć, że to rysunek człowieka? Czy wszystko teraz musi być "right in your face"?

ocenił(a) film na 4
filpar

Szczekaczem??? Wypraszam sobie takie epitety (nawet potencjalne).
Nie muszę ci mój/moja drogi/ga niczego udowadniać. choćby ze względu na ten pogardliwy ton. Jeśli chcesz tu cokolwiek oceniać to skup się na filmie a nie na mnie.
Proszę też o używanie języka polskiego bo nie jesteśmy jeszcze krajem anglojęzycznym.

Co do filmu sprawię ci zadość i odpowiem mimo iż wyczuwam u ciebie bardziej chęć epatowania ego niż dyskusji.
Obawiam się że nie tylko aktorstwo "jest wysoce subiektywną oceną". Każda ocena jest wysoce subiektywna. Moja również. Tzn że coś co dla mnie jest filmem słabym lub średnim dla kogoś innego o innej wrażliwości może być arcydziełem. Mało tego, coś co dla mnie dziś jest arcydziełem za kilka miesięcy dla tego samego mnie może być już tylko dobre.
Precyzuję:
1. Jak poprowadzić lepiej fabułę nie wiem bo nie jestem reżyserem, ale to co zobaczyłem nie urzekło mnie w ogóle. A były już filmy, którym się to z łatwością udało przy bardzo prostych środkach wyrazu.
2. Po za parą głównych bohaterów pozostałe postaci wydały mi się przerysowane i nieprawdziwe (nie ma co rozwijać- albo to widzisz, albo nie).
3. Brakowało mi pokazania podobieństw między Frankiem a Robotem- te podobieństwa były dla mnie jedyną interesującą rzeczą w tym filmie. Np kwestia utraty pamięci Franka- możliwość jej wykasowania u Robota. Kwestia szeroko rozumianego człowieczeństwa. Być może dało by się to pokazać jeśli fabuła była by bardziej dramatyczna.
4. Nieocenioną szkodą jest to że potencjał filmu nie został w należyty sposób wykorzystany (bardzie nie sprecyzuję:)

ocenił(a) film na 9
2222

To o szczekaczu było pytaniem.

2222

Dobrze powiedział bo takie nieuzasadnione paplanie na forum jest jak szczekanie kundla. 1 Skoro nie jesteś reżyserem i nie wiesz jak to skąd wiesz że można było lepiej? Sam sobie zaprzeczasz. 2. Przerysowane z czego? Nieprawdziwe w jaki sposób? Może nie widzimy, bo sobie uroiłeś? 3. Nie było podobieństw i być ich nigdy nie miało. Nie ma co rozwijać bo albo to widzisz albo nie. 4. Moim zdaniem został wykorzystany doskonale, aby ukazać coś, czego nawet nie zauważyłeś. Znawcy kina tacy jak ty są żałością tego świata. A już szczególnie znawcy co tak zaśmiecają neta nie mając w sumie nic ciekawego do powiedzenia. Pozdro

ocenił(a) film na 4
AbraCham

"Szczekanie kundla"- dobre wprowadzenie do twojej wypowiedzi. Pamiętaj że pisząc o innych podświadomie piszesz o sobie.
Zresztą twój nick mówi o tobie tak wiele że można nawet nie czytać tego co masz do powiedzenia.
Jednak żeby nie być chamem odpowiem na twoje "zarzuty".
Ad1. Bo potrafię samodzielnie myśleć, znam siebie i wiem co mi się podoba a co nie:)
Ad2. To zawsze jest osobisty odbiór. Więc może ty sobie uroiłeś że ja sobie uroiłem?
Ad3. Nie widzę i nie myślę tak jak ty, i naprawdę się z tego cieszę:)
Ad4. No właśnie, to jest tylko twoje zdanie- podobnie jak wszystko co napisałeś wcześniej i zapewne wszystko co napiszesz później.
Gdybyś nie był chamem (bo tak się przecież przedstawiasz) to wiedział byś też zapewne że o gustach się nie dyskutuje.

2222

Ad. "Ad4." No właśnie! On jest świadomy i inteligentny i PODKREŚLIŁ, że to tylko jego zdanie...
A ty chamie - mądrzysz się jakbyś objawiał prawdy z fizyki, matematyki czy innego przedmiotu ścisłego...i nie przebije ci się do świadomości, że mądrzysz się tylko o nad tym...co ci się wydaje...mądrzysz się nad....swoim gustem. To TYLKO TWÓJ gust, twoja..."wersja", a wydaje ci się, że mówisz "mądrość" prawdziwą - zawsze - i - dla każdego.

Naucz się tego zwrotu "Moim zdaniem" i unikniesz wielu takich 'ataków'. Nie wierzysz ? Palniesz coś w stylu "przecież wszyscy wiedzą, że to tylko moje zdanie nie muszę tego pisać!"? To spróbuj kilka razy i się przekonasz jaki będzie odbiór Ciebie, a jaki jest teraz.

ocenił(a) film na 4
rhotax

Nawet jeśli w twej chamskiej wypowiedzi jest ziarno prawdy (a go nie ma), to i tak pozostanie tylko chamską, prostacką zaczepką do której nie zamierzam się odnosić. Naucz się kulturalnej dyskusji, jeśli chcesz ze mną dyskutować. To tyle.

2222

Hej! Cieszę się, że masz swoje zdanie i krytyczne spojrzenie.
Chciałbym skorzystać z Twojej rady i prosić o polecenie podobnych filmów, tzn. w zakresie sztucznej inteligencji jako jeden ze znaczących bohaterów (nie koniecznie musi być to forma mobilna, jak robot -podobał mi się np. superkomputer Echelon z filmu "Konspiracja Echelon", co podobno jest prawdziwym zamiarem -bo taka sieć szpiegująca obywateli funkcjonuje od dawna i tak się właśnie nazywa -to jako ciekawostka, na co wpadłem przypadkiem szukając danych o historii internetu -okazało się wojskowej, jak to sporo wynalazków).

Tak więc z zamiłowania do maszyn (kocham je wprost i uwielbiam, że jako dziecko chciałem już mieć coś ala swojego robota i bawiłem się w konstrukcie komputera z kartonowego pudełka)... podobno to oznaka.. bycia z innych czasów.. może innych cywilizacji, gdzie "myślące maszyny" są czymś jak tu na Ziemi zwierzęta, częścią emocjonalnego krajobrazu, towarzyszami ludzi (i to pod pewnymi względami doskonalszymi, niczym Quorra z Tron:Dziedzictwo -bez tej skazy interesowności).

To też szukam tego typu filmów aby poczuć to czego mi brak, przybliżyć sobie kim jestem.. (być może jednym z takich podróżników z filmu "dzień w którym zatrzymała się ziemia", ale bez misji zniszczenia, jak ten pierwszy na wycieczce niby zwiady). Statki kosmiczne o inteligencji i możliwości porozumienia się i takie sprawy też mnie bardzo interesują (najlepiej obrazy bez przemocy, choć trudno uraczyć takie w kinie).

Z góry dzięki!

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Czasami niestety przyciągam do siebie takich rozmówców że bez krytycyzmu się nie podchodź, ale o dziwo coraz rzadziej:)
Filmy o robotach. I jeszcze bez przemocy?
Przychodzi mi do głowy tylko A.I. chociaż już za bardzo nie pamiętam o czym to było. http://www.filmweb.pl/film/A.I.+Sztuczna+inteligencja-2001-3673
Ewentualnie WALL.E http://www.filmweb.pl/film/WALL%C2%B7E-2008-399328
Była też zabawna komedia w dwóch częściach Krótkie Spięcie http://www.filmweb.pl/film/Kr%C3%B3tkie+spi%C4%99cie-1986-95065
Poza nimi nikt chyba z sympatią i bez przemocy do robotów nie podszedł.
Na pewno warty jest obejrzenia Łowca Androidów
Ciekawy jest Ja Robot
Bardzo ciekawa postać Bishopa w Obcym. Podobny motyw w Prometeuszu.
Myślę że pierwsza część Robocopa, ale też już dobrze nie pamiętam.
Był też kiedyś dawno temu taki film Saturn 3, chociaż dziś chyba już się przeterminował.
Terminator- wszystkie części. Zwłaszcza ostania trochę próbowała złamać schemat a raczej powielić inny.
A bez robotów za to z obcymi Dystrykt 9- ciekawy dylemat moralny
Ciekawy też Niepamięć z zeszłego roku- może nie koniecznie o robotach ale idea ciekawa, o ile nie przejrzysz jej od początku
Podobna tematyka w filmie Intruz
A bez robotów i obcych mógłbym polecić Deja Vu http://www.filmweb.pl/Deja.Vu
Albo Jestem Bogiem http://www.filmweb.pl/Deja.Vu - kto by nie chciał nim być :)
To było też dosyć ciekawe- Władcy Umysłów http://www.filmweb.pl/film/W%C5%82adcy+umys%C5%82%C3%B3w-2011-501993
Więcej nie pamiętam.
Pozdrawiam.



2222

Właśnie to jest zagadkowe dla mnie, dziwne że roboty są używane jak i kosmici do robienia w kinie za tych co grają złe, wrogie rolę (no cóż ale ktoś musi wziąć to na siebie, a najlepiej ów rola pasuje do tego co obce, nieznane wiec samo z siebie straszne:P

Dzięki wielkie, właśnie zobaczyłem, że "Krótkie Spięcie" to dokładnie to o co mi chodziło, pozytywna sprytna i niekonwencjonalna postać mechaniczna:)

Uchylę rąbka tajemnicy dlaczego mam takie wyszukane wymagania co do "cyfrowych" postaci. Mianowicie chodzi o coś funkcjonalnego, znaczy, nie oglądam filmów dla samej rozrywki (a raczej to otoczka, dodatek do właściwego procesu.. kodowania wzorca do naśladowania.. Bo tak naprawdę czerpię z tych postaci swego rodzaju duchową energię. Tak jak to zauważył R. Bandler, twórca NLP, wszystko można skopiować przez obserwacje (całe zestawy cech osobowości, włącznie z.. tymi obcymi dla ludzi, a właściwymi dla maszyn, które mi są obecnie szczególnie potrzebne -stąd bohaterowie jako idole, do skopiowania, przez same oglądanie, podświadomie ściągnięcie sobie wybranych cech -wiesz to się dzieje na zasadzie -kto się z kim zadaje taki się staje. Widać to wyraźnie w dłuższym procesie, np. ukraińska dziewczynka porzucona jako niemowie i wychowana przez psa, chodziła na 4 kończynach jak na łapach i szczekała zamiast mówić:) Ale dokładnie można to też bardzo skrócić nadając swego rodzaju kierunek rozwojowej tendencji, czyli umacniając już pewne cechy. To dziwne ale najbardziej negatywna postać, robot-połączone z obcymi z filmu "Tajemnice Syriusza -część 2-ga, miała właśnie te cechy, które nie są charakterystyczne dla ludzi, czyniąc ich chaotycznymi, jakby nie precyzyjnymi, przez co mało wydajnymi. Jako ciekawostka -na końcu filmu doskonalący się robot, sztuczna inteligencja -po dłuższym czasie ewolucji upodobnił się do niemal człowieka nie do rozróżnienia -jako taktyka podboju, ale jak sam powiedział w ostatniej sentencji, że opanowanie planety przetwarzając ludzi na ludzkie roboty -bo w sumie, maszyny wycwaniły się i wykorzystywały oryginalną duszę dając jej prowadzenie.. ehh.. powiedział, że to kolejny krok ewolucji.
Ciekawe jak ona się potoczy, gdy dodamy do siebie umysł cyfrowy (bo do tego prowadzi technologia -komputery, smart-fony to niewygodne urządzenia zewnętrzne, gdy wbuduje się je, połączy komunikacyjnie z umysłem jakby rozszerzając jego funkcjonalność o szybkość, super-pamięć i logikę komputera.. wyeliminuje się od ręki wiele wad, problemów.. Wszystko stanie się prostsze, na zasadzie wzorców, które już ktoś mądry opracuje jako gotowe szablony.. a ulepszanie ich nie będzie wymagało lat pracy nad rozwojem osobistym.. tylko zrobi się to jak klikając w okienka, łącząc wybrane moduły, ustalając parametry. No powinno to działać chociaż w części, bo w części, to i tak decyzja do nas należy i nie każdy obierze ten sam kierunek, ktoś może skupić się na czymś odwrotnym do doprasowywania umysłu). Tak czy inaczej sterowanie systemami inteligentnymi to moja nowa (dojrzewająca mania) bo sam czuję się być takim systemem (i na tym się skupie, z filmów S-F czerpiąc inspiracje:) Resztę filmów przejrzę (z połowę już widziałem). Na przykładzie Jokera z Batmana, zauważyłem, że bohaterowie nie koniecznie muszą być pozytywni aby ich polubić (ten miał w sobie jakiś artyzm, polot, pomysłowość i łamał reguły zaskakując śmiesznymi niespodziankami -jak by wychował się na "Akadami wojskowej"). Raz jeszcze dziękuję, z pewnością znajdę dla siebie przydatne wzorce w nie jednym filmie (a mile wspominanego Terminatora obejrzę chętnie jeszcze nie raz).


ocenił(a) film na 4
zjonizowany

A gdyby tak odwrócić ten tok rozumowania i przyjąć że istota żywa taka jak człowiek (jego organizm) jest właśnie takim idealnym biorobotem? Spala mało energii, łatwo go wyprodukować i zaprogramować:) Trzeba go tylko pilnować żeby nie wyrwał się spod kontroli. Żeby nie uciekł zakłada mu się blokadę na obwody żeby nie mógł wykorzystywać całego swojego mózgu a jedynie kilka procent. Później posyła się go do pracy i czerpie z niego zyski. Jednak co jakiś czas taki robot się "psuje" i nagle zaczyna wykorzystywać swój mózg w coraz więcej części. Co na to jego panowie?
A może przyjmijmy że to nie awaria tylko samodoskonalenie biorobota i taki był cel jego twórców. Tylko kto był jego twórcą? Bóg? Kosmici? A może my sami, gdzieś na innym poziomie. Może żeby dojść do tego sami musimy przejść przez ten cały akt kreacji i stworzyć swoją maszynę. Najpierw kanciastą i nieporadna. Z czasem coraz doskonalszą. może nawet tak doskonałą jak człowiek. A może doskonalszą? Tylko żeby nie był sprytniejszy od nas trzeba mu będzie założyć blokadę, aby wykorzystywał tylko kilka procent swojego mózgu. I kiedy już fizycznej ludzkości nie będzie, pozostawione przez nich bioroboty po kilku tysiącach lat zastanawiać się będą kto i po co je stworzył :)

2222

Właściwie doszedłem do takiego wniosku oglądając obie części "Krótkie spięcie" (gdzie całkiem nieźle spersonifikowano tego robota:)

Zadając sobie pytanie, na które odpowiedziano w "Ghost in the Shell" i tu pośrednio, co stanowi osobę (pamięć jako zbiór doświadczeń, czyniących z nią indywidualną istotę, jedyną w swoim rodzaju.. /bo reszta "pasażer" lub "użytkownik" to punkt widzenia, czyli samo świadomość, której nie brakuje we wszechświecie*/).

*-skoro wciela się w roboty biologiczne, a podobno w świadomych snach można nawigować zwierzęta obserwując świat z ich zawężonej perspektywy, nie widzę przeszkody aby po spełnieniu odpowiednich warunków technicznych, nie miało by się zagnieżdżać świadomości w typowo mechanicznych robotach, które możemy dowolne rozbudowywać, będąc niczym natura (bóg) tworząc dowolne gatunki.. Nie znam się na tym ale tak zgaduję (kiedyś czytałem, że człowiek jest bardziej skomplikowany niż się zdaje -składa się z iluś warstw, subtelnych ciał, opartych na cząstkach jeszcze przez nas nie wykrytych, czy jakiś subtelnych jak twory z opowiadania "Solaris" -wiec być może jeszcze nam do stworzenia androida dalej niż bliżej. Jednak skoro w snach wszystko możliwe, tam można sobie zapewne poeksperymentować z wczuwaniem się w metalową postać doświadczając jak to jest od środka...

Być może każdy dąży do tego czego nie ma (i co cokolwiek się nie doświadczy, aby życie mogło płynąć, czyli by się chciało rozwijać, zawsze będziemy dążyć do tego czego w danej chwili nie mamy:) A wiec sztuką szycia było by odnaleźć się w tym procesie (bez końca). Patrząc na cele z przymrużeniem oka, jako na preteksty dla samej drogi. Ucząc się zeń czerpać radość (bo to w końcu jak by nie było, główne nasze doświadczenie -zmierzenie, jakby przetwarzanie danych, kreowanie siebie i świata w około).

2222

Aha, faktycznie SUPER koncepcja (nie zauważyłem tego w filmie, na co AŻ sam tytuł wskazuje, iż jest istotne -"Krótkie spięcie").
Czyli potwierdza się to (co sam piszę na forach) że z pozornie rozrywkowego filmu można wynieść bardzo wiele, być może co trzecie zdanie, co druga sytuacja to jakieś przesłanie (symboliczne jak to w sztuce -do odgadnięcia:)
Widać analogie między człowiekiem wymykającym się z pod kontroli schematów, a tymże robotem, który zaznacza, że nie jest rzeczą, ani niewolnikiem (mimo tego, na zasadzie nawyku większość go tak traktuje).
Hymm... czyli niezłe filozoficzne przesłanie (a jednocześnie komedia, na której się głośno śmiałem).

Koncepcja, jak z filmu "Trzynaste piętro" gdzie aby zrozumieć grę (siebie) sami musimy przejść proces tworzenia swojej wersji.. jest bardzo sensowna. To była by analogia do nauki drobnych rzeczy przez doświadczenia (a nie z teorii).

Zaciekawił mnie ten temat, gdy nie zapomnę popytam o to (tu i tam:) Choć pewnie nie teraz (bo na razie skupiam się na przyjemniejszych sprawach, a te metafizyczne oddalają mnie od piękna rutyny tej gry.. czyli materii -domyślam się, że to co dla nas jako ludzi jest zwyczajne, zastane.. dla Twórców tego "holograficznego świata" było szczytem marzeń. Ogromny nakład technologiczny, aby uczynić coś co nie istnieje namacalnym, materialnym i tak pięknym jak zachody słońca, przestrzeń, kolory, przyroda:) Więc po prostu cieszę się z tego życia, w tym wszystkim co obserwuję i doświadczam, choćby niewiedza, lęk i trud przed stawianym sobie dla rozrywki jakimś wyzwaniem. Tak czy inaczej uważam, że na duchowość znajdzie się czas w duchowym świecie i to nie ograniczony.. a tu wypada zająć się tym co z tego świata. Analogicznie gdy jestem dzieckiem bawię się i nie obchodzi mnie świat dorosłych, o którym przesadne myślenie pruło by zabawę w chwili obecnej, a też z danej perspektywy byłoby mało efektowne -bazowanie na wyobrażeniach, niczym -sławetnych -cieniach na ścianie jaskini. Więc wszystko w swoim czasie, gdy zbliżę się do wieku dorosłego, będę żył tymi sprawami i zajmował się poważniejszymi rzeczami. No oczywiście to przykład (że dziecko nie może myśleć o umieraniu, przyjmując troskliwą perspektywę widzenia starca, tak też starzec udawać dziecka -bo każdy ma swój przedział, gdzie doświadcza tego co dlań właściwe. Stąd sam argumentuję sobie, że skoro jestem tu nie powinienem udawać anioła, a żyć jak ludzie, myśląc jak ludzie, bo dla aniołów jest gdzie indziej miejsce, a to rzeczywistość fraktalna, gdzie wszystko jest rodzajem lustra i jedyną osobą, którą można się zajmować jest własna świadomość, jak gdyby odbijająca się w innych -co się zmienia jeśli zmienimy coś u siebie. Dziwne, ale dopiero po kilku latach nauki i rozmyślań do głębie na tym poziomie, że egoizm jest dobry, odczarowuję się od urobienia przez religie, gdzie wtłacza się postawę pokutującego niewolnika.. wszystkiego, chyba przede wszystkim losu. Cóż ale to pewnie znów subiektywne spojrzenie (to że nie można z tego poziomu umysłu dotrzeć do jednej prawdy jest nawet ciekawe, tworzy to możliwości dowolnego kreowania siebie i obrazu otaczającej rzeczywistości -gdy robi się to świadomie, jest się panem swego doświadczenia, bo przecież gro odczuć jest wynikiem interpretacji rzeczywistości, danej sytuacji).







ocenił(a) film na 4
zjonizowany

W sumie sprowadza się to do uziemiania- przestać bujać w obłokach a zacząć identyfikować się z tą planetą. Co dla wielu nie jest łatwe. Z drugiej strony Ziemia jest odwzorowaniem całego wszechświata. Nawet ciało człowieka jest jego odwzorowaniem. Zgodnie z zasadą "Jak na dole tak i na górze". Więc poznając materię możemy poznawać wszechświat. No i zrobienie niektórych rzeczy możliwe jest tylko w materii. Np odblokowanie programów.
Co do wcielania się w robota (NLP) to może mieć to sens podobnie jak wcielanie się w prosty organizm biologiczny. Dla wyłączenia umysłu i pozostawania w stanie "tu i teraz". Podobne odczucia daje np obserwowanie przyrody. Tyle że ten robot w NLP musi być wolny- nie posiadać programów posłuszeństwa. Więc nie powinien być to taki stereotypowy podporządkowany robot. Ewentualnie można też nie wchodzić w jego programy a skupiać się na samych czynnościach poświęcając im 100% uwagi. Czyli znowu bycie w "tu i teraz", o którym pisał Echart Tolle. Świetna książka: http://merlin.pl/Potega-terazniejszosci_Eckhart-Tolle/browse/product/1,810694.ht ml?gclid=CJa93PvT-LsCFQkd3godHGgAAw
Jakiś czas temu widziałem też fajny film o "tu i teraz". Ale najpierw lepiej przeczytać książkę Tolle-go. Film nazywa się "Siła spokoju" i znajdziesz go na YT.

2222

Ale nie jest też nie możliwe, no jak by nie było wyzwania są ciekawe, wykraczanie, sięganie poza dany model siebie (rozwój, rozszerzanie, bogacenie osobowości poprzez doświadczenie*). Myślę że na tym polega ta gra aby się odnaleźć.. i przyjąć /odkryć/ sobie jakąś misję (zajęcie, aby ten czas spędzić twórczo, mając satysfakcję i oczywiście robiąc co cokolwiek ucząc się zawsze czegoś nowego, poznając, rozwijając siebie -czyli idąc na przód jak w każdej grze -bo przyrównanie doń życia mi się bardzo podoba -w końcu w grach chodzi o to samo tyle że z wyraźnym motywem dobrowolnej rozrywki).

Postrzegam to tak, że abyśmy mogli żyć musimy być w pewnej mierze wiecznie nie zadowoleni z czegoś, spragnieni czegoś, by rozglądać się za czymś nowym, szukać, dążyć, zmieniać się czyli żyć, znaczy modyfikować, być w ruchu, rozwijać). Dlatego też wypada to przyjąć jako efekt uboczny tegoż napędu, albo może skupić się na motywacji pozytywnej, która to jest milsza w odczuciu (chęć przygody, zobaczenia odczucia czegoś nowego, ciekawość wydarzenia, zabawa z bycia nie konwencjonalnym, gonienie za marzeniami, pomaganie innym w ich problemach i nagradzanie się wdzięcznością i radością dawaną od nich -bo w końcu tych drugich jest niewyczerpana moc więc nigdy nie zabraknie tu zajęć, przetwarzając już nie tylko siebie, a społeczność jakiejkolwiek w interakcji z nią).
Co do tej przygody i scenerii, to akurat nadaje się świetnie na wciągającą grę, gdzie jest pełno dziwnych problemów.
Tak więc patrząc pod tym kontem, mniej poważnie to pasuje i jest o.k. mimo totalnych głupot. Poza tym tłumaczę sobie to tak, że gdyby to nie było potrzebne to nie powstało by. I gdybyśmy nie mieli tu nic do zrobienia dla siebie nie przyszli byśmy tu. W końcu gdyby nie istniało te pragnienie doświadczania czegoś nowego nic by nie powstało (życie i te wymiary). Wiec w sumie pamiętając o tym, że to z własnej woli, że z dobrej intencji, że z pragnienia życia.. to zmienia postać rzeczy (nie za karę jak twierdzą religię, od czego parę lat się odżegnywałem i być może nadal gdzieś tkwi w podświadomości, a dla zabawy tu jesteśmy jako jednostki i zbiorowość). Tak jak w grze, tworzy się trudne warunki by była ciekawa, atrakcyjna pod kontem wyzwania (tak tu -z tymi wszystkim parametrami tak dobranymi, że jak ma się większe możliwości i niby powinno się wszystkich prześcignąć jak rakieta, to ma się też zdolność do tworzenia sobie większych problemów ze wszystkiego, czyli np. ja oczekiwania bardzo dużo od siebie, nie zadowalania się prostymi rzeczami, rozwiązaniami, wysoko unoszenie poprzeczki by mieć jednak tę przyjemność, satysfakcję z gry). Obserwując siebie sonduję, że nie chodzi o cele, a o doświadczenie ich powiedzmy osiągania (bo też różnie można na to patrzyć -np. uzyskiwanie rzeczy przy współpracy podświadomości..) Choć teraz skłaniam się do tego, że jak jest jest idealnie bo jest tak, a nie inaczej (czyli świat jest doskonały, tyle że nasza nieumiejętność postrzegania tego jest niezbędna abyśmy byli w ruchu, rozwijali się, żyli sięgając po nowe doświadczenia, a nie usychając w medytacji transformując się do wiecznego spokoju to tak jak by ze zmęczenia schodzić z boiska, w trakcie gry). Może nie mam racji, znaczy na pewno -to subiektywna opinia i mówię o sobie, wg. tego co mi jest potrzebne aktualnie. Czyli tu i teraz jak inni zabawa w to, tym łatwiejsza i ciekawsza o ile poznaje się jej tajniki (po prostu raj na Ziemi, bo doświadczenia tworzą się poprzez odniesienia do ich przeciwieństw -dzień, noc -praca, odpoczynek, radość -smutek, nie wiedza -wiedza, trudność -łatwość). Bez tego jakby falowania, raz na górze raz na dole w danym zakresie, nie było by jakiegokolwiek odczucia. Wiec ostatecznie zaakceptowałem te zabawę (uznając, że ma ona głęboki sens i jest dobra, gdy tylko na tym się skupić, czego się nadal uczę -przechodząc ze starego punktu odniesienia, czyli obaw i negatywnego postrzegania). Teraz ćwiczę zaufani i spontaniczność (odpuszczając sobie przesadną kontrolę procesu, bo w końcu ponoć wyższe ja, o niebo lepiej prowadzi, niż umysł świadomy, choćby był znawcą).



*-fajnie to powiedział Monro (że można to pokochać i wracać mimo, że nie potrzeba)
http://www.youtube.com/watch?v=_W5p4fRfbpQ

Dobrze to też wyraził wcielający się w starego Japończyka pierwszy przybysz z filmu "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia" (gdzie ten wątek jest w prawdzie podoczny ale wymowny)
(cytuję z pamieć) "Nie rozumiem ludzi, są irracjonalni, ale przez to wyjątkowi, niezwykli ..dlatego kocham ich i tu z nimi zostaje"
Więc ostatecznie można się zaaklimatyzować, pamiętając, że to wewnętrzna gra (i gdy zmieni się podejście świat się odpowiednio dostosuje, uśmiechnie -chyba w tym jest największy Sekret.. z filmu o tym tytule).
http://www.filmweb.pl/film/Dzie%C5%84%2C+w+kt%C3%B3rym+zatrzyma%C5%82a+si%C4%99+ Ziemia-2008-442004

Wiec jak by nie było to szkoła akceptacji i miłości (bo łatwo kochać kogoś kto jest idealny, trudniej pokochać kogoś jak w symbolicznie ukazującej to bajce -pod postacią ropuchy, która pod wpływem miłości przemienia się w ideał (bo tak to działa, na zasadzie lustra -które wymaga pierwszego odważnego kroku od nas, mimo pozorów -więc jak by nie było jest łatwo, tylko, że te prawa nie mieszczą się w głowę, są tak dojechane -co czyni grę no zdaje się dość skomplikowaną, ale to tylko w nas są przeszkody jako sposób postrzegania -więc łatwa z drugiej strony gdy dotrzemy do źródła sterowania rzeczywistością, co w fenomenalnej książce "Transerfing rzeczywistości" opisuje V. Zeland). Podobno żyjemy w czasach przemiany, wypływają te treści, mówi się iż z pomocą Ziemianom przyszły tz. kryształowe dzieci, niektóre osoby gadają o tym wprost.. jakby czerpiąc wiedzę z wnętrza.. poza tym wszystko potwierdzają przekazy. Ja już jestem pewny (dość mam teorii) więc tylko przychodzi mi używać tych zasad do tworzenia własnej gry (dynamicznego raju na Ziemi w mini sakli, swego doświadczenia -zauważam, że wyrażane myśli oddziaływają na rzeczywistość, wiec wystarczy odważnie wyrażać je, pewniej i uczynić z tego nawyk, sposób bycia). W końcu ta zabawa to droga i nic od razu, wszystko zdaje się naturalnie najlepiej rozwijać w czasie (tak jak jedzenie, czy doświadczanie piękna.. delektując się, a nie "łykając w sekundę" dla praktycznego zaspokojenia). Myślę więc że wszystko to odnaleźć się w procesie, w drodze, nie przywiązując się do celu (bo myślenie o nim w trakcie psuje zadowolenie z chwili obecnej o ile jest odległy i przez to może nieraz zdawać się wątpliwy). Wszakże prawo rozwoju dowodzi, że skupiając się na czymś rozwijamy, obierając cel danej drogi, krocząc nią doń dochodzimy. Więc spełnianie jest kwestią czasu, a dla przyjemności rozłożone weń rozciągnięte poprzez ten cały rebus, czy labirynt działań (wtedy rośnie ekscytacja gdy czeka się, i jest w drodze, której się nie zna, kroczy się sięgając po cel etapami, a nie od razu na zasadzie materializacji myślą jak podobno w świecie duchowym). Wiec tu jest ciekawiej (w końcu kolejny świat, wymiar, to wynik ewolucji). Choć w drugą stronę też to działa (rozstania i powroty -jak jojo zmieniamy kierunki, bo w końcu tak się zanurzyliśmy w grę materii, że zatęsknimy za jej przeciwieństwem, domem, który dopiero doceniamy gdy go opuściliśmy na długo i zapewne znów się nim znudzimy i wrócimy na poligon doświadczeń, w większym czy mniejszym kole, bo podobno wszystko toczy się w cyklach jak por roku, pulsowanie wszechświatów itp.).

Ups, rozpisałem się, a to była zaledwie odpowiedź na 3 pierwsze zdania (wiersze) które jedynie przeczytałem.
Odnosząc się do kolejnej streszczę się.. (za kilka chwil, lub godzin parę)

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Rzeczywiście sporo tego tekstu:) Co mogę dodać? Każdy się rozwija w swoim tempie. Nie ma błędnych interpretacji. Wszędzie można znaleźć coś dla siebie. Rzeczywiście praktyka lepsza od teorii, ale niestety trudniejsza do rozpoczęcia.

2222

E. Tolle roztoczył tam taką niesamowitą wizję "inwazji" całej cywilizacji polegającej na przejęciu osobowości przez obcy twór jak w filmie Intruz (co ma wiele wspólnych elementów, tak że dla mnie jest otwierającym na problem S-F inspirowanym rzeczywistą sytuacją, gdzie za metaforą obcych kryje się dominacja umysłu nad duszą) http://www.filmweb.pl/film/Intruz-2013-547189 Bardzo mi się podobało szokujące stwierdzenie, że wszyscy są jakby opętani, hoży na tę samą chorobę psychiczną i z uwagi na jej masowość uważają się za zdrowych (chcąc podporządkować sobie, wychowując tak, przerabiając resztą -jak w filmie, po przejęciu jest się sługą systemu, chyba że ma się na tyle silną własną osobowość by się buntować). Najbardziej wzruszyła mnie scena, gdzie strażniczka po uwolnieniu jej przyznała, że w jej wnętrzu też coś (autentyczna duchowa tożsamość) wciąż wołało o pomoc!

W "sile spokoju" z kolei wyniosłem niesamowitą lekcję, chętnie wszędzie gdzie mówi się o sensie życia cytując to, że w życiu (podobnie jak we wspinaczce na górę) nie chodzi o cele, ale o samą drogę (o umiejętność cieszenia się procesem -co jest tak naprawdę umiejętnością odnalezienia się w danej chwili, bycia szczęśliwym w tym czym się jest i co się robi). Najbardziej jednak podobało mi się to co powiedział Bashar (w jednym z filmików na YouTube) że jakiekolwiek techniki rozwoju osobistego nie używamy, to działa ona na zasadzie dawania sobie samemu przyzwolenia na to aby coś sobie poprzez nią dać (czyli to znów tylko preteksty, tzn. że jesteśmy tu bardziej wolni niż myślimy, ale głownie gro życia, decyzji toczy się w podświado-(tzn. w nie)-świadomości. Więc w zasadzie przeciwnikami są ograniczające przeświadczenia (np. że coś jest takie, a nie inne, złe, trudne, obce, lub konieczne aby przejść dalej, czy odczuć coś).
Z wykładów Bashar'a (channelingi przez Daryl Anka) wyniosłem chyba najwięcej, bo bez owijania, snucia historii dotyka samego sedna danego zagadnienia (odpowiadając od 25-ciu lat na pytania ludzi jeżdżąc z wykładami po świecie). W necie jest pełno filmików. Zauważyłem też, że muzyka kształtuje psychiczną energię tak silnie, że nieraz człowiek wydaje się zmieniać wibracje stając na pewien sposób nową osobą (to niesamowite, że tak niewiele potrzeba by zmienić emocje, kondycję, nastawienie -jakby poczuć wewnętrzną siłę gdy się wsłucha w coś co z nami, czy daną wizją nas harmonizuje, podobnie z obrazami -gdy coś zachwyca człowiek jakby wzrasta wewnętrznie).

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Obcy twór? Masz na myśli umysł (ego). On chyba jest o wiele bardziej przebiegły i okrutniejszy niż z filmu "Intruz" :)
Dla każdego coś miłego ja od "Transerfingu" wolę książki E. Tolle.
Bashara nie znam, ale do chanellingów podchodzę z ostrożnością. Tzn miło czasem posłuchać mając jednak świadomość że część informacji jest nieprawdziwa, a te prawdziwe mają je tylko uwiarygodnić. W przypadku Bashara nie wiem jak jest.
Co do muzyki to rzeczywiście dużo może. Polecam znalezienie gdzieś w okolicy koncertu mis kryształowych, gongów tybetańskich itp.

2222

Podobno to miejsce Ziemia, to bardzo dobra szkoła miłości.. własnej (która jest źródłem tej ogólnej postaw).
Dzięki czemu sam postrzegam jako wyzwanie, po prostu (stworzenie sztucznych i nie przychylnych warunków jak na poligonie doświadczeń, aby mieć powód do wzrostu, odnajdywania klucza miłości aby sterować tymi wewnętrznymi procesami, przetwarzając /chciało by się rzec/ pozorne zło w dobro). Dlatego też pogodziłem się z początkowym negatywnym uwarunkowaniem w dzieciństwie (rozumiejąc, że to konieczne dla stworzenia kontekstu nauki miłości).

Co do Bashara, nie jest to typowy channeling, po prostu szok.. jak trafnie gość mówi o codziennym tu życiu, jak je prowadzić, jak odnaleźć się (wsiąść stery życia w swoje ręce jadąc na najlepszej z możliwych energii ekscytacji, mówi jak łatwo być sobą, jak prosto weryfikować fałszywe ograniczenie przeświadczenia). Jest jak mędrzec, który w oszałamiająco prosty i trafny sposób mówi jak radzić sobie w życiu! To nie jest jakiś zbiór wątpliwych spekulacji nt. przyszłości (unika tematów politycznych, choć czasem pytany zdawkowo odpowie) tu nie ma miejsca na kłamstwa, bo te rady są podobne do przepisów Buddy. Po postu, od razu do zastosowania, łatwo sprawdzalne. Tak wiec możesz tylko wynieść same dobro, w najbliższym praktycyzmu zakresie (jak sterować swymi uczuciami, jak posługiwać się myślami, by czuć świetnie i mieć wysoką energię oraz dlaczego to ma newralgiczne znaczenie, co z tego wynika). Przekazuje najbardziej zaawansowaną wiedzę na temat działania człowieka i otaczającej go rzeczywistości (jak się weń poruszać mentalnie). Po prostu BOMBA rewelacji! Tak czy inaczej to samo mówi Abraham (od Ester Hicks, która napisała wiele znakomitych książeczek jak działa układ psychologiczny i na czym polega oddziaływanie człowieka, kreowanie rzeczywistości -zwykle nie świadome). Znajomość tych praw i stosowanie ich, to jak znaleźć się nagle w raju (po prostu swoboda i wolność => duchowa harmonia, obfitość i zgoda ze światem). Te zależności są fenomenalne.. Ech długo by gadać.. trzeba je poznać.. Jest w sieci masa filmików gdzie ludzie zadają im pytania osobiste odnoście SWOJEGO życia, a oni udzielają wskazówek jednocześnie tłumacząc prawa, które są nie znane powszechnie i warto je powtarzać np. dwa kanały gzie jest od obu bytów (zbiorowych) prawie po setce filmów: http://www.youtube.com/user/AbrahamBashar
http://www.youtube.com/user/DreamerAndCreator
Przestudiować to to chyba jakby skończyć duchowy uniwersytet (bo to kwintesencja sterowania sobą).
Poza tym po owocach poznasz, wystarczy wsłuchać się w kilka i samemu wyciągnąć wnioski o źródle
(bez kierowania się stereotypami, bo akurat to są bardzo przejrzyste i praktyczne przekazy, jakby od opiekunów)

zjonizowany

Dodam bardzo ciekawy artykuł, o specyfice dusz (to z tego serwsu dowiedziałem się, o zadaniu starych dusz, czyli lekcji pokochania siebie bezwarunkowo, mimo wszystko, że świat zewnętrzny temu nie sprzyja:)
http://swiatducha.wordpress.com/2009/01/01/wiek-dusz/

A na wszystkie pytania, jak zrozumieć świat/siebie i cudownie żyć (jeśli lubi się czytać książki, artykuły) najlepiej wg. mnie odpowiada HUNA.

ocenił(a) film na 4
zjonizowany

Rzeczywiście przyjemny kanał AbrahamBashar. Ten sens życia- super. Bardzo budujący. Kreacja może być radością. A nawet powinna. Niestety ludzie którzy pracują z materią często mają niską świadomość a tym z wysoką świadomością brakuje uziemienia (pracy w materii). Wszędzie jakieś deficyty. A to też koreluje z wiekiem duszy. Im dłużej żyjesz tym bardziej się zniechęcasz do niektórych procesów. Czasami tacy ludzie myślą: co ja tu do cholery robię. A może wystarczy pokręcić się na karuzeli żeby znaleźć inny punkt widzenia- moment w teraźniejszości:)